09.2014r. - Lake District: na dachu Anglii i w krainie jezior

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

09.2014r. - Lake District: na dachu Anglii i w krainie jezio

Post autor: Wiolcia » 08 listopada 2014, 18:09

Po wcześniejszej wycieczce w Yorkshire Dales nabieramy ochoty na więcej. Tym razem wyruszamy dalej na północny zachód, do Kumbrii, a konkretniej do Lake District – krainy jezior i romantycznych poetów. Różnie nazywa się to miejsce: a to angielskim pojezierzem, a to (na użytek Polaków) połączeniem Beskidów z Mazurami. To tu znajduje się najwyższy szczyt Anglii, choć dopiero trzynasty w całej Wielkiej Brytanii – Scafell Pike.
Postanawiamy zdobyć go w sobotę, ale droga przez wsie, gdzie trzeba zdjąć nogę z gazu, zajmuje nam sporo czasu. Spędzamy go też trochę w jednej z informacji turystycznych próbując się dowiedzieć co i jak, bo oczywiście nie dysponujemy, jak górskie świeżaki, żadną mapą. Gdy okazuje się, że do celu mamy kilkadziesiąt kilometrów wąskiej drogi przez przełęcz, a do tego zaczyna padać, rezygnujemy z pomysłu i ruszamy na objazdówkę po okolicach. To takie pierwsze rozpoznanie tego obszaru.

Obrazek

Na szczęście, jak to w Anglii, szybko przestaje padać i spod chmur i mgieł zaczynają wyłaniać się góry.

Obrazek

Mimo że żaden szczyt nie przekracza tu tysiąca metrów, okolica wygląda naprawdę górsko. Spore są też wysokości względne – chcąc się wspiąć, na przykład, na najwyższy wierzchołek Lake District, trzeba pokonać ponad 750 metrów przewyższenia.
Na razie nie musimy się jednak nigdzie wspinać. Ruszamy najpierw nad jezioro do Coniston, nad którym góruje szczyt zwany „Staruszkiem z Coniston”. Potem robimy sobie spacer po okolicy wędrując ścieżką w lesie.

Obrazek

Obrazek

Kolory trochę już zaczynają zwiastować nieodległą jesień.

Obrazek

Obrazek

Po przejechaniu Ambleside skręcamy w wąską drogę w stronę przełęczy Kirkstone. W dole otwiera się widok na największe z jezior Wielkiej Brytanii – Windermere. Już wkrótce ostatnie zabudowania zostają za nami, a my znajdujemy się wśród nagich wzgórz zwanych tu fellsami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu w pełni zaczynam się czuć jak w górach.

Obrazek

Obrazek

Stąd już niedaleko do Kirkstone Pass, najwyższej z przełęczy Lake District, która jest otwarta dla ruchu samochodowego. Przemykamy przez nią, by zatrzymać się już na zjeździe.

Obrazek

W dole pogoda zdecydowanie się poprawia,

Obrazek

by uwydatnić malowniczość jeziora Ullswater, uznawanego przez niektórych za najpiękniejsze z jezior Lakelandu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień ma się już ku końcowi, gdy podjeżdżamy pod wodospad Aira Force.

Obrazek

Obrazek

Sam wodospad spada gwałtownie skalną gardzielą w dół. Można go podziwiać z mostków w dole i u samej góry.

Obrazek

Obrazek

Jeszcze tylko szybkie szukanie noclegu i już zapada zmrok:

Obrazek

Kolejny dzień wita nas niezbyt zachęcającą pogodą. Wracamy znów przez Kirkstone Pass, ale mgliste widoki nie zachęcają do odkrywania okolicy.

Obrazek

Obrazek

Mówi się trudno. Choć w tym wypadku mglistość ma też swoje plusy współtworząc niezwykły klimat:

Obrazek

Mając nadzieję na poprawę pogody zjeżdżamy do Ambleside i kierujemy się w stronę Scafell Pike – najwyższego szczytu Anglii. Najpierw musimy jednak pokonać Hardknott Pass. To jedna z najbardziej stromych dróg w kraju o nachyleniu nawet do 30%.

Obrazek

Przejazdu wąską drogą nie ułatwiają rowerzyści. Jak się później dowiemy, dziś odbywa się tu triathlon pod hasłem „Deepest, Steepest, Higest, Hardest”. Uczestnicy muszą przepłynąć 1,2 mili (1,9 km) w najgłębszym jeziorze Anglii – Wastwater, przejechać na rowerze przez najwęższą przełęcz – Hardknott Pass (56 mil – 90 km) i wbiec na najwyższy szczyt Anglii – Scafell Pike (13,5 mili - 21,3 km), stąd triathlon ten uważany jest za najcięższy na świecie.
Rowerzystów mijaliśmy już wcześniej. Jednak dopiero tu, na przełęczy, staje się to kłopotliwe, a wręcz niebezpieczne. Jakby ruchu było tu mało, na drodze zaczynają pojawiać się stare motocykle. Jakiś klub zrzeszający ich fanów też urządził sobie wycieczkę przez słynną przełęcz. Jak to wszystko mniej więcej wyglądało, przedstawiają poniższe, niestety rozmazane (bo robione z auta) fotki:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na samej przełęczy też tłoczno. I, niestety, bez widoków. A podobno przy pogodzie widać stąd nawet morze:

Obrazek

Obrazek

Zjazd z przełęczy witamy z ulgą. Nad jeziorem Wastwater zatrzymujemy się tylko na chwilę dla widoków.

Obrazek

Wreszcie zostawiamy auto na parkingu i ruszamy w górę, na dach Anglii. Szczyt Scafella tonie niestety w mgłach.

Obrazek

Krowy tu jakieś inne niż w Polsce, bardziej włochate.

Obrazek

Stąd już mamy ciągle pod górę.

Obrazek

Coraz bardziej oddalamy się też od jeziora.

Obrazek

Obrazek

Idąc na Scafella wybieramy trudniejszy wariant. Podejście spowijają mgły, dopiero w drodze powrotnej widzę, że to wąski skalisty przesmyk. Na razie walczymy z osypującymi się kamieniami. Schodzący z góry to dopiero mają zjazd!

Obrazek

Trochę wspinaczki po kamieniach i już osiągamy grań.

Obrazek

Na moment się rozjaśnia.

Obrazek

Stąd kierujemy się już wprost na wierzchołek. A kogo spotykamy przy podejściu? Uczestników triathlonu, którzy właśnie zbiegają ze szczytu.

Obrazek

Obrazek

To akurat nie biegacze, a jakaś wycieczka.

Obrazek

I szczyt Scafella osiągnięty! Nie tylko przez nas, także przez jedną z uczestniczek triathlonu.

Obrazek

Dach Anglii zdobyty! Niestety widoki typowo angielskie – wszędzie mgła.

Obrazek

W zamian za widoki – kawa zrobiona na najwyższym punkcie Anglii.

Obrazek

Od czasu do czasu mgły się jednak przelewają i coś tam się odsłania. Widzimy nawet inne jeziora między mgielnymi chmurami:

Obrazek

Obrazek

W powrotnej drodze wychodzimy jeszcze na sąsiedni szczyt Lingmell. Mgły dalej tańczą w dolinach, a w dole błyszczy tafla Wastwater.

Obrazek

Obrazek

Dopiero na zejściu pogoda zaczyna się poprawiać.

Obrazek

Obrazek

W głębi, w najniższym punkcie, widoczne wejście na grań, którym podchodziliśmy na szczyt.

Obrazek

Im niżej, tym pogoda lepsza.

Obrazek

Obrazek

A na koniec Scafell odsłania wreszcie swe oblicze racząc nas niezwykłym przedstawieniem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W dole łapiemy jeszcze ostatnie promienie słońca.

Obrazek

Obrazek

I już czas wracać do domu.
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
goska
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 909
Rejestracja: 13 listopada 2011, 21:51

Post autor: goska » 10 listopada 2014, 21:37

Wiolu jak zwykle bardzo ciekawa relacja, zdjęcia powalają a mgły tylko dodały uroku. Nigdy bym nie pomyślała ,że w Anglii może być tak ładnie. Włochate krowy śliczne. I oczywiście gratuluje szczytu :)
Największa rzecz swego strachu mur obalić...
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 10 listopada 2014, 21:58

Wiolcia, niby pogoda nie najlepsza, a zdjęcia zrobiłaś przecudnej urody!
Wiolcia pisze:Dach Anglii zdobyty! Niestety widoki typowo angielskie – wszędzie mgła.
A po widoki z samego szczytu będziecie musieli jeszcze wrócić i nam je pokazać! :D

Sprzęt do kawy oczywiście Doczepka taszczył ze sobą? :kukacz:
Oj! Musiała smakować wybornie!
Wiolcia pisze:Krowy tu jakieś inne niż w Polsce, bardziej włochate.
Włochate i czarniawe jakieś! Ciekawe, czy mleko smakuje tak samo? ;) :lol:
Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

Post autor: Wiolcia » 12 listopada 2014, 23:09

goska pisze:Wiolu jak zwykle bardzo ciekawa relacja, zdjęcia powalają a mgły tylko dodały uroku. Nigdy bym nie pomyślała ,że w Anglii może być tak ładnie. Włochate krowy śliczne. I oczywiście gratuluje szczytu :)
Dzięki. Ja też bym nie pomyślała, że w Angli może być tyle urokliwych zakątków.
Dżola Ry pisze:Wiolcia, niby pogoda nie najlepsza, a zdjęcia zrobiłaś przecudnej urody!
Wiolcia pisze:Dach Anglii zdobyty! Niestety widoki typowo angielskie – wszędzie mgła.
A po widoki z samego szczytu będziecie musieli jeszcze wrócić i nam je pokazać! :D
Może tam kiedyś wrócimy, ale pewnie jakiś sąsiedni szczyt wybierzemy, może Great Gable, żeby poznać też coś nowego. A widoki ze szczytu przy pogodzie pokazywał już kiedyś w swej relacji Tomek.P - robią wrażenie!
Dżola Ry pisze:Sprzęt do kawy oczywiście Doczepka taszczył ze sobą? :kukacz:
Oj! Musiała smakować wybornie!
Oczywiście, że taszczył! To teraz norma, że bierzemy zestaw kawowy ze sobą. Choć już wiele razy się zdarzyło, że w jakimś super miejscu chcieliśmy się jej napić i okazało się, że albo nie zabraliśmy kubka, albo innego niezbędnego sprzętu...
Dżola Ry pisze:
Wiolcia pisze:Krowy tu jakieś inne niż w Polsce, bardziej włochate.
Włochate i czarniawe jakieś! Ciekawe, czy mleko smakuje tak samo? ;) :lol:
Ostatnio spotkaliśmy krowę z blond lokami na pysku - tej to mleko musi dopiero mieć smak! ;)
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8705
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 13 listopada 2014, 9:01

Klimatyczne krajobrazy, to takie angielskie, te mgiełki i przebijające się słońce. Wielkie dzięki za pokazanie troszkę innej Anglii.
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
Beti
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 573
Rejestracja: 14 marca 2008, 20:42

Post autor: Beti » 13 listopada 2014, 9:49

Wiolcia mnie te klimaty urzekają na maksa, cudnie.
PiotrekP pisze:to takie angielskie, te mgiełki i przebijające się słońce
No właśnie. Mgły też są fajne, oczywiście nie wtedy kiedy przesłaniają widoki ;)
Wiolcia pisze:Jeszcze tylko szybkie szukanie noclegu
Zabraliście ze sobą namiot czy szukaliście czegoś na miejscu?
Wiolcia pisze:Na razie walczymy z osypującymi się kamieniami. Schodzący z góry to dopiero mają zjazd!
Wygląda to jak droga na skróty, a nie szlak ;)

Wiolcia pisze:Uczestnicy muszą przepłynąć 1,2 mili (1,9 km) w najgłębszym jeziorze Anglii – Wastwater, przejechać na rowerze przez najwęższą przełęcz – Hardknott Pass (56 mil – 90 km) i wbiec na najwyższy szczyt Anglii – Scafell Pike (13,5 mili - 21,3 km), stąd triathlon ten uważany jest za najcięższy na świecie.
Czasem się zastanawiam jakim trzeba być 'cyborgiem' żeby to zrobić :shock: Ja chyba musiałabym trenować do końca świata i jeden dzień dłużej :lol:
Wiolcia pisze:Krowy tu jakieś inne niż w Polsce, bardziej włochate.
angielska klasa / rasa :D
impossible is nothing
Awatar użytkownika
Wiolcia
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 982
Rejestracja: 18 listopada 2011, 18:33

Post autor: Wiolcia » 15 listopada 2014, 11:39

Beti pisze:Wiolcia mnie te klimaty urzekają na maksa, cudnie.
:)

Beti pisze:
Wiolcia pisze:Jeszcze tylko szybkie szukanie noclegu
Zabraliście ze sobą namiot czy szukaliście czegoś na miejscu?


Z tym noclegiem to taki skrót myślowy. Od dłuższego już czasu śpimy w swoim samochodzie (specjalnie kupiliśmy większy), więc trzeba było tylko znaleźć ustronne miejsce na zaparkowanie naszego "mini-campera" :).
Beti pisze:
Wiolcia pisze:Na razie walczymy z osypującymi się kamieniami. Schodzący z góry to dopiero mają zjazd!
Wygląda to jak droga na skróty, a nie szlak ;)
Dobrze, że nie widziałam tego szlaku z powodu mgły, bo pewnie miałabym stracha wychodząc. A tak to nie wiedziałam, co mnie czeka.
Beti pisze:
Wiolcia pisze:Uczestnicy muszą przepłynąć 1,2 mili (1,9 km) w najgłębszym jeziorze Anglii – Wastwater, przejechać na rowerze przez najwęższą przełęcz – Hardknott Pass (56 mil – 90 km) i wbiec na najwyższy szczyt Anglii – Scafell Pike (13,5 mili - 21,3 km), stąd triathlon ten uważany jest za najcięższy na świecie.
Czasem się zastanawiam jakim trzeba być 'cyborgiem' żeby to zrobić :shock: Ja chyba musiałabym trenować do końca świata i jeden dzień dłużej :lol:
Dla mnie też to jest nie do pojęcia. Ale tutaj takie rzeczy są na porządku dziennym - ostatnio znów spotkaliśmy uczestników innego biegu po górach. Na jakieś bardziej popularne zawody trzeba się nawet zapisywać z dużym, rocznym, a nawet kilkuletnim wyprzedzeniem.
Beti pisze:
Wiolcia pisze:Krowy tu jakieś inne niż w Polsce, bardziej włochate.
angielska klasa / rasa :D
Ale muczą tak samo :).
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
Anonymous

Post autor: Anonymous » 17 listopada 2014, 12:51

Od razu rozpoznałam te miejsca, wiedziałam, że gdzieś je już widziałam, chociaż nigdy nie byłam w Anglii. Poszperałam w internecie i okazało się, że Lake District to bardzo popularna sceneria do filmów. Uwiecznione powyżej krajobrazy grały m.in. w takich filmach jak "28 Days Later", "Pandaemonium", "Miss Potter" czy "Snow White and The Huntsman".
ODPOWIEDZ