no właśnie... sio do łóżektidżej pisze:Spania nie masz?
9-25.08.2014 - góry, wulkany, fiordy, wodospady czyli wokół ISLANDII
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Czytam i czytam i nie mogę się nadziwić. Piękny to kraj, tylko mam wrażenie, że to jeden wielki wulkan. Kolory stoków niesamowite. Fajnie tam pojechać, tylko te ceny jak dla nas to zaporowe, cenią się bardzo drogo. Czekamy na dalsze opisy.
Jeszcze jedno, nie narzekajmy na nasze drogi, tam są jeszcze fajniejsze .
Jeszcze jedno, nie narzekajmy na nasze drogi, tam są jeszcze fajniejsze .
część II
CZĘŚĆ III - przez zachodnią i północną Islandię
dzień 6 - 14 sierpień, czwartek - ciąg dalszy
Moglibyśmy podziwiać lody Jökulsárlón nawet cały dzień, ale pora ruszać dalej.
Na ten dzień nie mamy w planie żadnych specjalnych atrakcji, jak coś zobaczymy co się nam spodoba to będziemy się zatrzymywali. Jedziemy dalej drogą nr 1 na wschód. Początkowo widoki podobne do wczorajszych - z jednej strony góry, a z drugiej płaska równina do oceanu, z tą różnicą że przeważa zieleń, a nie czarna pustynia.
Później krajobraz zmienia się, wjeżdżamy w rejon fiordów. Odtąd nasza droga prowadzić będzie po wąskim pasie pomiędzy stromymi ścianami skalnymi, a brzegiem oceanu. Często góry schodzą prosto do wody i wtedy jedziemy półkami skalnymi.
Objeżdżamy fiordy dookoła, zatrzymujemy się w mieścinach Breiðdalsvík, Stöðvarfjörður, ale zamieszkałe przez kilkuset mieszkańców osady, dumnie szczycące się mianem miasta nie mają wiele do zaoferowania. Zatrzymujemy się też przy latarniach morskich, dość licznie występujących w tych rejonach.
Z drogi nr 1 zjeżdżamy na 96, później 92. Jedziemy częściowo drogami gruntowymi, ale o dobrej nawierzchni. Tylko kurzu jest dużo.
W końcu dojeżdżamy do "metropolii", do Egilsstaðir. Tu skręcamy na malowniczą drogę nr 93. Najpierw pniemy się wysoko w górę, by po paru kilometrach zjechać w dół, wprost do miejscowości Seyðisfjörður, otoczonej z trzech stron przez góry. Z czwartej strony jest fiord o tej samej nazwie. To tutaj przybijają promy z Europy, z Dni i Wysp Owczych.
W restauracji Aldan jemy dobrą rybę z czymś tam. Była dobra, ale i też trochę kosztowała ....
Noc spędzamy na tutejszym dobrze wyposażonym campingu, pod napisem niczym w Hollywood
dzień 7 - 15 sierpień, piątek
W planie mamy długi przeskok dalej na zachód. Znów jedziemy "jedynką". Po minięciu Egilsstaðir wjeżdżamy w pustkowie. Na przestrzeni 160 km nie mijamy żadnej miejscowości, a pojedynczych farm jest co najwyżej kilka. Przejeżdżamy przez obszar górzysty. Tylko na samym początku jest zielono.
Później roślinność zmienia się w istną kamienną pustynię. Mimo tego, a może dlatego widoki są ciekawe, warte zobaczenia.
Dojeżdżamy w rejon jeziora Mývatn, czyli "jezioro muszek". Jest tu wiele ciekawych miejsc związanych z aktywnością geotermalną.
Zwiedzamy pełne dymiących kopczyków i bulgoczących błotnych oczek pole Hverarönd. Wydobywano tutaj od XVI wieku przez 500 lat siarkę. nad polem góruje góra Námafjall. Na jej zboczach zalegają nadal duże ilości siarki, a ze szczytu jest ładny widok na góry i jezioro.
Trochę na północ jest rejon zwany Krafla, od nazwy uznanego za wygasły wulkanu o tej samej nazwie. Obecnie można oglądnąć i obejść dookoła krater Viti co oznacza "piekło". Krater wypełniony jest wodą, a wokół jest wiele buchających parą szczelin. Dlatego zbudowano tutaj jedną z największych elektrowni, wykorzystującą energię geotermalną.
Tuż obok można przejść szlakiem przez Leirhnjúkur - pole lawowe i geotermalne. Duże wrażenie robią tamtejsze skały kolory czarnego i wszystkich odcieni czerwieni oraz sporej wielkości otwory z buchającą parą.
Dalej zwiedzamy szczelinę Grjótagjá, czyli małą jaskinię z jeziorkiem. Ciepła woda zachęca do kąpieli, z czego niektórzy korzystają.
Dimmuborgir to niesamowite miejsce, którego nazwa oznacza "czarną twierdzę". Jest to pozostałość po jeziorze lawy powstałym 2 tys. lat temu. Z czasem lawa zastygła tworząc niesamowite formy. Wikingowie wierzyli, że żyją tu elfy i trolle, ponieważ rzeczywiście niektóre skały przypominają kształtem te stworzenia. My niestety ich nie spotkaliśmy, oprócz skał podziwialiśmy także mnóstwo grzybów. Największą atrakcją Dimmuborgir jest jaskinia Kirkjan ("kościół") w której może się zmieścić kilkadziesiąt osób.
Już zwiedzając Dimmuborgir chodziliśmy w deszczu, który wcale nie miał zamiaru przestać padać. Dlatego omijamy inne atrakcje, w tym pseudokratery Skútustaðagiger i w dużym deszczu objeżdżamy jezioro Mývatn, kierując się na północ drogą 87 do Húsavik.
Húsavik to mekka obserwatorów morskich ssaków i my też po to tu przyjechaliśmy - chcemy zobaczyć wieloryby. Po sprawdzeniu pogody okazuje się że jutro też będzie brzydka pogoda i statki nie będą wypływać na zatokę. Zrobiło się już późno i pada deszcz więc rozbijamy się na campingu.
dzień 8 - 16 sierpień, sobota
Ze względu na pogodę zmieniamy plany - zostawiamy rozbite namioty i wyruszamy do parku narodowego Jökulsárgljúfur. Rzeka Jökulsá á Fjöllum ("rzeka z lodowcowa z gór") przez tysiące lat wyrzeźbiła wielki kanion, a jej progi tworzą wspaniałe wodospady. Zaczynamy od kilkukilometrowego trekingu po Hljóðarklettar ("szepcące skały"). Tutaj kratery, bazalt i lawa zastygła w przedziwne kształty. Uroku dodają jeszcze okoliczne ciemnoczerwonego koloru góry. Nazwa tej okolicy nosi taką nazwę, dlatego, że wędrując pomiędzy skałami trudno ustalić, z którego kierunku dobiega szum rzeki.
Kawałek dalej na południe jest największa atrakcja tego rejonu - wodospady. Największy jest Dettifoss, jest równocześnie najpotężniejszym wodospadem Europy mającym ponad 100 m szerokości. Olbrzymie kaskady wody spadają w dół z wysokości 45 m tworząc w powietrzu olbrzymią mgłę wodną.
Kawałek dalej znajduje się drugi wodospad - Selfoss. Jest mniejszy, "tylko" 10 m wysokości, ale ma ciekawy układ, gdyż woda spada z progu z boku, a nawet wzdłuż rzeki, a nie w poprzek.
Mgła wodna nad wodospadami przemoczyła nas prawie od razu, a mokre ubranie i silny wiatr spowodowały, że zrobiło się zimno. Na dodatek zaczęło silnie padać. Dlatego rezygnujemy z obejrzenia trzeciego, oddalonego o 2 km wodospadu - Hafragilsfoss. Ponownie drogą nr 1 i 87 wracamy do Húsavik, gdzie na campingu spędzamy następną noc.
Więcej fotek:
https://picasaweb.google.com/1082271208 ... naIslandie
część IV
CZĘŚĆ III - przez zachodnią i północną Islandię
dzień 6 - 14 sierpień, czwartek - ciąg dalszy
Moglibyśmy podziwiać lody Jökulsárlón nawet cały dzień, ale pora ruszać dalej.
Na ten dzień nie mamy w planie żadnych specjalnych atrakcji, jak coś zobaczymy co się nam spodoba to będziemy się zatrzymywali. Jedziemy dalej drogą nr 1 na wschód. Początkowo widoki podobne do wczorajszych - z jednej strony góry, a z drugiej płaska równina do oceanu, z tą różnicą że przeważa zieleń, a nie czarna pustynia.
Później krajobraz zmienia się, wjeżdżamy w rejon fiordów. Odtąd nasza droga prowadzić będzie po wąskim pasie pomiędzy stromymi ścianami skalnymi, a brzegiem oceanu. Często góry schodzą prosto do wody i wtedy jedziemy półkami skalnymi.
Objeżdżamy fiordy dookoła, zatrzymujemy się w mieścinach Breiðdalsvík, Stöðvarfjörður, ale zamieszkałe przez kilkuset mieszkańców osady, dumnie szczycące się mianem miasta nie mają wiele do zaoferowania. Zatrzymujemy się też przy latarniach morskich, dość licznie występujących w tych rejonach.
Z drogi nr 1 zjeżdżamy na 96, później 92. Jedziemy częściowo drogami gruntowymi, ale o dobrej nawierzchni. Tylko kurzu jest dużo.
W końcu dojeżdżamy do "metropolii", do Egilsstaðir. Tu skręcamy na malowniczą drogę nr 93. Najpierw pniemy się wysoko w górę, by po paru kilometrach zjechać w dół, wprost do miejscowości Seyðisfjörður, otoczonej z trzech stron przez góry. Z czwartej strony jest fiord o tej samej nazwie. To tutaj przybijają promy z Europy, z Dni i Wysp Owczych.
W restauracji Aldan jemy dobrą rybę z czymś tam. Była dobra, ale i też trochę kosztowała ....
Noc spędzamy na tutejszym dobrze wyposażonym campingu, pod napisem niczym w Hollywood
dzień 7 - 15 sierpień, piątek
W planie mamy długi przeskok dalej na zachód. Znów jedziemy "jedynką". Po minięciu Egilsstaðir wjeżdżamy w pustkowie. Na przestrzeni 160 km nie mijamy żadnej miejscowości, a pojedynczych farm jest co najwyżej kilka. Przejeżdżamy przez obszar górzysty. Tylko na samym początku jest zielono.
Później roślinność zmienia się w istną kamienną pustynię. Mimo tego, a może dlatego widoki są ciekawe, warte zobaczenia.
Dojeżdżamy w rejon jeziora Mývatn, czyli "jezioro muszek". Jest tu wiele ciekawych miejsc związanych z aktywnością geotermalną.
Zwiedzamy pełne dymiących kopczyków i bulgoczących błotnych oczek pole Hverarönd. Wydobywano tutaj od XVI wieku przez 500 lat siarkę. nad polem góruje góra Námafjall. Na jej zboczach zalegają nadal duże ilości siarki, a ze szczytu jest ładny widok na góry i jezioro.
Trochę na północ jest rejon zwany Krafla, od nazwy uznanego za wygasły wulkanu o tej samej nazwie. Obecnie można oglądnąć i obejść dookoła krater Viti co oznacza "piekło". Krater wypełniony jest wodą, a wokół jest wiele buchających parą szczelin. Dlatego zbudowano tutaj jedną z największych elektrowni, wykorzystującą energię geotermalną.
Tuż obok można przejść szlakiem przez Leirhnjúkur - pole lawowe i geotermalne. Duże wrażenie robią tamtejsze skały kolory czarnego i wszystkich odcieni czerwieni oraz sporej wielkości otwory z buchającą parą.
Dalej zwiedzamy szczelinę Grjótagjá, czyli małą jaskinię z jeziorkiem. Ciepła woda zachęca do kąpieli, z czego niektórzy korzystają.
Dimmuborgir to niesamowite miejsce, którego nazwa oznacza "czarną twierdzę". Jest to pozostałość po jeziorze lawy powstałym 2 tys. lat temu. Z czasem lawa zastygła tworząc niesamowite formy. Wikingowie wierzyli, że żyją tu elfy i trolle, ponieważ rzeczywiście niektóre skały przypominają kształtem te stworzenia. My niestety ich nie spotkaliśmy, oprócz skał podziwialiśmy także mnóstwo grzybów. Największą atrakcją Dimmuborgir jest jaskinia Kirkjan ("kościół") w której może się zmieścić kilkadziesiąt osób.
Już zwiedzając Dimmuborgir chodziliśmy w deszczu, który wcale nie miał zamiaru przestać padać. Dlatego omijamy inne atrakcje, w tym pseudokratery Skútustaðagiger i w dużym deszczu objeżdżamy jezioro Mývatn, kierując się na północ drogą 87 do Húsavik.
Húsavik to mekka obserwatorów morskich ssaków i my też po to tu przyjechaliśmy - chcemy zobaczyć wieloryby. Po sprawdzeniu pogody okazuje się że jutro też będzie brzydka pogoda i statki nie będą wypływać na zatokę. Zrobiło się już późno i pada deszcz więc rozbijamy się na campingu.
dzień 8 - 16 sierpień, sobota
Ze względu na pogodę zmieniamy plany - zostawiamy rozbite namioty i wyruszamy do parku narodowego Jökulsárgljúfur. Rzeka Jökulsá á Fjöllum ("rzeka z lodowcowa z gór") przez tysiące lat wyrzeźbiła wielki kanion, a jej progi tworzą wspaniałe wodospady. Zaczynamy od kilkukilometrowego trekingu po Hljóðarklettar ("szepcące skały"). Tutaj kratery, bazalt i lawa zastygła w przedziwne kształty. Uroku dodają jeszcze okoliczne ciemnoczerwonego koloru góry. Nazwa tej okolicy nosi taką nazwę, dlatego, że wędrując pomiędzy skałami trudno ustalić, z którego kierunku dobiega szum rzeki.
Kawałek dalej na południe jest największa atrakcja tego rejonu - wodospady. Największy jest Dettifoss, jest równocześnie najpotężniejszym wodospadem Europy mającym ponad 100 m szerokości. Olbrzymie kaskady wody spadają w dół z wysokości 45 m tworząc w powietrzu olbrzymią mgłę wodną.
Kawałek dalej znajduje się drugi wodospad - Selfoss. Jest mniejszy, "tylko" 10 m wysokości, ale ma ciekawy układ, gdyż woda spada z progu z boku, a nawet wzdłuż rzeki, a nie w poprzek.
Mgła wodna nad wodospadami przemoczyła nas prawie od razu, a mokre ubranie i silny wiatr spowodowały, że zrobiło się zimno. Na dodatek zaczęło silnie padać. Dlatego rezygnujemy z obejrzenia trzeciego, oddalonego o 2 km wodospadu - Hafragilsfoss. Ponownie drogą nr 1 i 87 wracamy do Húsavik, gdzie na campingu spędzamy następną noc.
Więcej fotek:
https://picasaweb.google.com/1082271208 ... naIslandie
część IV
Ostatnio zmieniony 25 września 2014, 8:02 przez adamek, łącznie zmieniany 2 razy.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Adam, kiedy następny odcinek? Kuba leci już za 2 dni, może by jeszcze coś podpatrzył?
A w ramach komentarza, na który zabrakło mi inteligentnych słów napiszę tylko - gdyby byli chętni do naśladownictwa i byłoby to podczas wakacji - uprzejmie proszę bardzo poważnie wziąć mnie pod uwagę!
Kto się pisze?
A w ramach komentarza, na który zabrakło mi inteligentnych słów napiszę tylko - gdyby byli chętni do naśladownictwa i byłoby to podczas wakacji - uprzejmie proszę bardzo poważnie wziąć mnie pod uwagę!
Kto się pisze?
Niech Kuba pyta, może będziemy umieli odpowiedzieć na pytania, doradzić coś.Dżola Ry pisze:Kuba leci już za 2 dni, może by jeszcze coś podpatrzył?
Wszystko zależy od tego na ile dni jadą, czym będą podróżowali itd.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
http://picasaweb.google.com/adamkostur
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj, śnij, odkrywaj.
Całej relacji nie mam czasu na razie czytać, ale patrząc na te "widoki z księżyca", jak to ująłeś, to ja mam bardzo podobne krajobrazy, jak wybiorę się na hołdy, które znajdują się 3 km. od mojego domu...
https://plus.google.com/photos/10977101 ... 4908094590
A tak poważniej, to całość pewnie przeczytam i pewnie nasunie mi się później sporo pytań.
Gratulacje za zrealizowanie marzeń!
https://plus.google.com/photos/10977101 ... 4908094590
A tak poważniej, to całość pewnie przeczytam i pewnie nasunie mi się później sporo pytań.
Gratulacje za zrealizowanie marzeń!
"It is hard to fail, but it is worse never to have tried to succeed." Theodore Roosevelt
http://tomaszplaszczyk.pl/
http://tomaszplaszczyk.pl/
Też bym tak chciał. Parę lat temu kolega poleciał tam specjalnie po to by na żywo obserwować erupcję tego sławetnego wulkanu - nazwy nie pamiętam.
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
-
- Członek Klubu
- Posty: 1192
- Rejestracja: 15 sierpnia 2010, 13:22
Jak można było nie zapamiętaćLimonka pisze:Grochu, to był EyjafjallajökullGrochu pisze:nazwy nie pamiętam.
Co do relacji, zdjęcia przepiękne. Niektóre widoczki jak z innej planety Zazdroszczę i gratuluje
--->>>flickr<<<---