01-09.08.14 - włodarze w Karpatach (sic!)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
08.08, piątek
Tego dnia Bukowinę Tatrzańską nawiedza ekipa Tour de Pologne. Zamykają drogi i odcinają nas od świata (tak to sobie wmawiam, żeby mieć pretekst do nicnierobienia). Byczymy się więc do południa. Potem, mimo kiepskiej pogody, postanawiamy zobaczyć Morskie Oko. Liczymy, że wszyscy wybrali się oglądać kolarzy i będzie mniej ludzi, ale parking w Palenicy jest prawie pełny. Idziemy do góry. Naprzeciwko nas schodzą setki ludzi. Docieramy do schroniska 15 min. przed czasem szlakowym. Szczyty wokół jeziora zasłonięte są chmurami. Widać tylko ten.
Ruszamy ścieżką wokół jeziora i robi się tak:
Potem jest już tylko lepiej.
Oglądamy jeszcze schronisko wewnątrz i schodzimy do parkingu pół godziny krócej niż pokazują szlakowskazy.
Tego dnia Bukowinę Tatrzańską nawiedza ekipa Tour de Pologne. Zamykają drogi i odcinają nas od świata (tak to sobie wmawiam, żeby mieć pretekst do nicnierobienia). Byczymy się więc do południa. Potem, mimo kiepskiej pogody, postanawiamy zobaczyć Morskie Oko. Liczymy, że wszyscy wybrali się oglądać kolarzy i będzie mniej ludzi, ale parking w Palenicy jest prawie pełny. Idziemy do góry. Naprzeciwko nas schodzą setki ludzi. Docieramy do schroniska 15 min. przed czasem szlakowym. Szczyty wokół jeziora zasłonięte są chmurami. Widać tylko ten.
Ruszamy ścieżką wokół jeziora i robi się tak:
Potem jest już tylko lepiej.
Oglądamy jeszcze schronisko wewnątrz i schodzimy do parkingu pół godziny krócej niż pokazują szlakowskazy.
09.08, sobota
Pogoda ma być więc ruszamy na Starorobociański Wierch. Znaczy się najpierw poranna kawa z widokiem.
Potem na Siwą Polanę na parking i ruszamy - traktorkiem. Wyprzedzamy tych co wybrali rowery. Oni mogą jednak dojechać dalej więc w rezultacie przy leśniczówce są przed nami. Idziemy dalej i na rozdrożu szlaków większość ludzi idzie w prawo zielonym szlakiem. My wybieramy szlak czerwony, by przez Trzydniowiański Wierch wejść na Kończysty. Stąd podchodzimy na Starorobociański. Dalej na Liliowy Karb i Siwą Przełęcz. Stąd czarnym szlakiem schodzimy do Doliny Starorobociańskiej. Jej dolny odcinek jest zmasakrowany przez drwali. W Dolinie Chochołowskiej chwilę czekamy na przyjazd rowerów i hajda na dół. Znaczy się zachowując ostrożność, bo i na pieszych trzeba uważać i na baranów z Hiszpanii co wzięli sobie rowerki i prują na dół na nic nie zważając. Gdyby sobie pojechali to pal ich diabli. Ale nie, muszą się dwukrotnie zatrzymać stawiając rowery w poprzek drogi. Nie wiem czy ci dwaj to wyjątkowi idioci, czy też w Hiszpanii każdy stawia pojazd na drodze jak popadnie mając w nosie innych użytkowników.
W końcu docieramy na parking i wracamy na kwaterę. Postanawiamy zakończyć nasz pobyt i wracać do domu. Może gdyby pogoda miała się zdecydowanie poprawić zastalibyśmy jeszcze kilka dni. Powrót do domu wypadł więc nam w niedzielę i nie będę tu pisał o podróży zakopianką, bo musiałbym wstawić same kropki zamiast słów. Jakoś w końcu dojechaliśmy. I to by było na tyle.
Pogoda ma być więc ruszamy na Starorobociański Wierch. Znaczy się najpierw poranna kawa z widokiem.
Potem na Siwą Polanę na parking i ruszamy - traktorkiem. Wyprzedzamy tych co wybrali rowery. Oni mogą jednak dojechać dalej więc w rezultacie przy leśniczówce są przed nami. Idziemy dalej i na rozdrożu szlaków większość ludzi idzie w prawo zielonym szlakiem. My wybieramy szlak czerwony, by przez Trzydniowiański Wierch wejść na Kończysty. Stąd podchodzimy na Starorobociański. Dalej na Liliowy Karb i Siwą Przełęcz. Stąd czarnym szlakiem schodzimy do Doliny Starorobociańskiej. Jej dolny odcinek jest zmasakrowany przez drwali. W Dolinie Chochołowskiej chwilę czekamy na przyjazd rowerów i hajda na dół. Znaczy się zachowując ostrożność, bo i na pieszych trzeba uważać i na baranów z Hiszpanii co wzięli sobie rowerki i prują na dół na nic nie zważając. Gdyby sobie pojechali to pal ich diabli. Ale nie, muszą się dwukrotnie zatrzymać stawiając rowery w poprzek drogi. Nie wiem czy ci dwaj to wyjątkowi idioci, czy też w Hiszpanii każdy stawia pojazd na drodze jak popadnie mając w nosie innych użytkowników.
W końcu docieramy na parking i wracamy na kwaterę. Postanawiamy zakończyć nasz pobyt i wracać do domu. Może gdyby pogoda miała się zdecydowanie poprawić zastalibyśmy jeszcze kilka dni. Powrót do domu wypadł więc nam w niedzielę i nie będę tu pisał o podróży zakopianką, bo musiałbym wstawić same kropki zamiast słów. Jakoś w końcu dojechaliśmy. I to by było na tyle.
Tak, tak, baza jest całoletnia (nie mylić z całoroczną!)włodarz pisze:HalinkaŚ powiedział/-a:
Baza turystyczna na Lubaniu jest czynna cały tydzień, czy tylko w weekendy?, czy jakaś informacja tam jest?
Specjalna informacja o tym nie rzuciła mi się w oczy a ja nie pytałem, ale szałasu, w którym jest kuchnia nie da się zamknąć więc ktoś tam cały czas musi być.
Jakieś kilka (a może naście?) lat temu spędziłam tam ciut wakacji - mmm, miło powspominać - było cudnie!
To jest...WSPANIALE :>
Były pyszne naleśniki, brezentowe namioty na drewnianych "podłogach", a ciut za bazą widoczki na Tatry w zachodzącym słonku, ech...
Dalej są. Mają swoje nazwy, jedną zapamiętałem - F-16. Tylko co namiot ma wspólnego z odrzutowcem?aaig pisze:namioty na drewnianych "podłogach"
Tylko skąd wziąć tyle urlopu, żeby na wszystkie miejsca starczyło?Iw-ona pisze:Tak ,tak wróć na jesień Pieniny posiadaja najpiękniejsze kolory a i Tatry zwłaszcza Czerwone Wierchy są wisienką na torcie .
Oj, trafiło mi się wtedy, trafiło! Od tamtej pory jeszcze nic nie przebiło tamtych warunkówwłodarz pisze:wspominam relację Dżoli z tego miejsca i kolejny raz zazdraszczam jej tamtej pogody i tamtych widoków.
Minęło sporo lat, odkąd tam byłam, a najsilniejsze w pamięci jest wspomnienie przepięknej, dyskretnej, dawnej muzyki, która się tam sączyła podczas zwiedzania. Nadal ją puszczają?włodarz pisze:Pod koniec naszej wędrówki zaglądamy do zabudowań byłego klasztoru.
włodarz pisze:Na szlaku bardzo dużo turystów, i po krótkiej chwili stwierdzam, że tu "zjechało się chamstwo z całej Europy".
Jakaś taka niechęć do ludzi z Ciebie wyszła w tych Tatrach... Czy to nie nazbyt surowe oceny? Czymże się to masowe chamstwo przejawiało?włodarz pisze:obserwujemy, że nie wszyscy powinni byli wybrać ten szlak do zejścia. Prezentują tak żenującą nieporadność w posługiwaniu się łańcuchem, że żal patrzeć.
A jaka odznaka czy też tytuł (czy może jeszcze coś innego) określają konieczność zdobycia takiego zaskakującego (mnie, oczywiście) zestawu szczytów?włodarz pisze:Wyboru miejsc dokonała Komisja Turystyki Górskiej PTTK Wrocław. Ja tylko wybrałem trasy.
Bardzo lubię wyjazdy, w których wycieczki są tak urozmaicone!
I jeszcze zdjęcia muszę pochwalić! Brawo!
Właściwie to tylko przemknęliśmy przez klasztor, nie zwiedzając ( było już późno) więc nie wiem.Dżola Ry pisze:Minęło sporo lat, odkąd tam byłam, a najsilniejsze w pamięci jest wspomnienie przepięknej, dyskretnej, dawnej muzyki, która się tam sączyła podczas zwiedzania. Nadal ją puszczają?
Po pierwsze zamknąłem chamstwo z Europy w cudzysłów, bo jest to cytat z "Misia", więc należy to zdanie czytać z przymrużeniem oka.Dżola Ry pisze:Jakaś taka niechęć do ludzi z Ciebie wyszła w tych Tatrach... Czy to nie nazbyt surowe oceny? Czymże się to masowe chamstwo przejawiało?
Po drugie dzień przed Tatrami byłem w Pieninach i tam wszyscy na szlaku (a ludzi było sporo) witali się. Na szlakach tatrzańskich dzień dobry praktycznie nie funkcjonowało ( może z wyjątkiem szczytu Świnicy).
I po trzecie ( tu akcent europejski) -
A co do Pani na łańcuchach. Nie niechęć a litość wzbudziła. Na szczęście szła z grupą panów, którzy pomogli jej zejść.włodarz pisze: W Dolinie Chochołowskiej chwilę czekamy na przyjazd rowerów i hajda na dół. Znaczy się zachowując ostrożność, bo i na pieszych trzeba uważać i na baranów z Hiszpanii co wzięli sobie rowerki i prują na dół na nic nie zważając. Gdyby sobie pojechali to pal ich diabli. Ale nie, muszą się dwukrotnie zatrzymać stawiając rowery w poprzek drogi. Nie wiem czy ci dwaj to wyjątkowi idioci, czy też w Hiszpanii każdy stawia pojazd na drodze jak popadnie mając w nosie innych użytkowników.
Diadem Polskich Gór.Dżola Ry pisze:A jaka odznaka
Dzięki.I jeszcze zdjęcia muszę pochwalić!
No popatrz! Wydawało mi się, że "Miś" już nie ma przede mną tajemnic, a tego cytatu nie zapamiętałam...włodarz pisze:Po pierwsze zamknąłem chamstwo z Europy w cudzysłów, bo jest to cytat z "Misia", więc należy to zdanie czytać z przymrużeniem oka.
Ale na usprawiedliwienie tych niepozdrawiających napiszę jeszcze, że ja też bym się do tego niechlubnego "gatunku" zaliczyła. W dolinach Tatrzańskich (mam na myśli te najniższe, najpopularniejsze) też nie pozdrawiam, można powiedzieć - z premedytacją.
Po prostu mówienie sobie w tłumie "dzień dobry", czy "cześć" wydaje mi się śmieszne, nienaturalne itp.
Pozdrawiam tylko wtedy, gdy turystów spotykam w jakichś rozsądnych odstępach, w małych grupkach, czyli w praktyce - powyżej dolin.
Rozwiń nieco... Jakie góry grupuje? Co jest wyróżnikiem?włodarz pisze:Diadem Polskich Gór.
Zasłużyłeśwłodarz pisze:Dzięki.