11 - 13.06.2014 r. - Główna Grań Małej Fatry
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
11 - 13.06.2014 r. - Główna Grań Małej Fatry
Naszą wycieczkę rozpoczynamy popołudniu w Zazrivie. Zostawiamy samochód na parkingu i jedziemy autobusami do Terchovej i dalej do Varin, skąd idziemy do czerwonego szlaku w Nezbudskiej Lučka.
Maszerujemy nim do rozdroża, gdzie spotykamy szlak niebieski.
My dalej podążamy znakami czerwonymi pod Stary Zamek.
Tu zaczyna się mozolne podejście na Plešel. Temperatura i zmęczenie długą podróżą spowalniają naszą drogę. Późnym wieczorem docieramy do Chaty pod Suchym.
Spędzamy tu pierwszą noc. Warunki w schronisku są dobre, ale obsługa jakaś dziwna, może dlatego, że przybyliśmy dość późno. Po szybkiej toalecie zasypiamy jak niemowlaki na mięciutkich materacach.
Rano muszę przyznać po bardzo dobrej jajecznicy na kiełbasie ruszamy w dalszą wędrówkę czerwonymi znakami. Podchodzimy na Javorine no i tu kończą się widoki.
Mgła jak się później okaże będzie nam towarzyszyła do końca dnia. Mijamy Przełęcz Prislop i wchodzimy na Suchy. Na mapie szczyt oznaczony jest jako punkt widokowy, my jedynie widzimy krzyż i flagę Słowacką.
Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej w drogę i przez Biele Skaly (śliskie od panującej wilgoci)
Skalnatý vrch, Stratenec schodzimy do Przełęczy Priehyb. Po drodze zdjęcia można było robić tylko różno kolorowym kwiatkom, a było ich mnóstwo.
Dorotka dość ciekawie uchwyciła kolorowego ptaszka, który przypatrywał się nam gdy odpoczywaliśmy.
Wchodzimy na Malý Kriváň.
Widoków oczywiście zero, jak wcześniej pisałem mgła ani na chwilę nie odpuściła. Oznaczeń punktów widokowych na naszej trasie jest dużo jednak nam nie jest dane w dzisiejszym dniu z nich skorzystać. Dlatego przez Pekelnik szybko dochodzimy do podejścia na Veĺký Kriváň. Plecaki zostawiamy w kosówce i na lekko zdobywamy szczyt.
Po zrobieniu fotek przy tabliczce schodzimy do Chaty pod Chlebom,
gdzie mamy zaplanowany drugi nocleg. W drodze do schroniska mgła zaczęła rzednąć i przynajmniej widzimy drogę jaką pokonujemy. W chacie warunki są podobne jak w poprzednim schronisku , tylko atmosfera zupełnie inna. Dziewczyny uśmiechnięte, zagadują nas skąd i dokąd idziemy. Konwersacja z nimi była miła. A woda w prysznicu zimna jak lód ( żetony po jedyne 0,5 € ). Dlatego łazienka wcale nie była oblegana, a nocowało tu kilka osób. Apartamenty dostajemy na poddaszu.
Po smacznym obiedzie( kuchnia dobrze i smacznie daje zjeść) spotyka nas miłe zaskoczenie mgła zaczyna się podnosić. Podziwiamy górujący Chleb i Veĺký Kriváň.
Idziemy spać z nadzieją, że jutrzejszy dzień będzie bez mgły i nie będzie to wycieczka typowo botaniczna.
Rano spoglądamy w okna i widzimy, że poranek spowity jest mgłą. Miny mamy kiepskie. Zmieniamy plany nie wchodzimy na Chleb tylko niebieskimi znakami przez Kopiska maszerujemy na Hromové .
Ku naszemu zdziwieniu przeobrażonemu w zachwyt pogoda poprawia się dość szybko. Mgła opada i ukazują się widoki. Chmury podnoszą się i wreszcie widzimy gdzie idziemy. Wędrujemy przez piękną grań i przechodzimy przez kolejne szczyty Stienk, Poludňovy grúň do Stohovego Sedla.
Oglądamy się za siebie i podziwiamy trasę,
którą już przeszliśmy ponieważ przed nami majestatycznie góruje Stoh.
Podejście jest dość wyczerpujące, strome, ale warte - widoki zapierają dech w piersiach. Blisko szczytu maga spostrzega wygrzewającą się żmiję.
Oczywiście aparaty idą w ruch. Z kulminacji widać całą dzisiejszą i część wczorajszej naszej trasy. Przed nami pięknie prezentuje się Veĺký Rozsutec,
którego mamy zamiar zdobyć.
Na górze wiatr mocno szaleje, a więc pstrykamy zdjęcia i schodzimy do przełęczy Medziholie. Spotykamy tu strażników parku którzy odpoczywali sobie na ławeczce. A więc mamy pecha nici z Rozsuteca. Legalnie można dopiero wejść na niego od 16 czerwca, nie kusimy losu i podążamy szlakiem niebieskim do Medzirozsutec. Przed nami wyrasta Malý Rozsutec.
Dobrze, że przynajmniej on nie jest obwarunkowany jakimiś zakazami. Zostawiamy plecaki pod opieką magi i zdobywamy Malý Rozsutec.
Cieszymy oczy pięknymi widokami i upamiętniamy nasze wejście zdjęciem. Schodzimy tą samą drogą do Agnieszki. Idziemy dalej czerwonymi znakami nieświadomi co nas czeka. Zejście do Prislop nad Bielou jest niekończące się i strome.
Odczuliśmy to w naszych kolanach. Koncentracja sięga zenitu, poprzez wystające spod liści konary i kamienie. Dalej to już marsz do Zazrivy po samochód. Wracamy do Witowa, gdzie mamy zarezerwowany nocleg na kolejne dni. Wycieczkę po Małej Fatrze zaliczamy do udanych. Pozostaje nam powtórzyć trasę na Malý i Veĺký Kriváň oraz Veĺký Rozsutec.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 7515768577
Maszerujemy nim do rozdroża, gdzie spotykamy szlak niebieski.
My dalej podążamy znakami czerwonymi pod Stary Zamek.
Tu zaczyna się mozolne podejście na Plešel. Temperatura i zmęczenie długą podróżą spowalniają naszą drogę. Późnym wieczorem docieramy do Chaty pod Suchym.
Spędzamy tu pierwszą noc. Warunki w schronisku są dobre, ale obsługa jakaś dziwna, może dlatego, że przybyliśmy dość późno. Po szybkiej toalecie zasypiamy jak niemowlaki na mięciutkich materacach.
Rano muszę przyznać po bardzo dobrej jajecznicy na kiełbasie ruszamy w dalszą wędrówkę czerwonymi znakami. Podchodzimy na Javorine no i tu kończą się widoki.
Mgła jak się później okaże będzie nam towarzyszyła do końca dnia. Mijamy Przełęcz Prislop i wchodzimy na Suchy. Na mapie szczyt oznaczony jest jako punkt widokowy, my jedynie widzimy krzyż i flagę Słowacką.
Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej w drogę i przez Biele Skaly (śliskie od panującej wilgoci)
Skalnatý vrch, Stratenec schodzimy do Przełęczy Priehyb. Po drodze zdjęcia można było robić tylko różno kolorowym kwiatkom, a było ich mnóstwo.
Dorotka dość ciekawie uchwyciła kolorowego ptaszka, który przypatrywał się nam gdy odpoczywaliśmy.
Wchodzimy na Malý Kriváň.
Widoków oczywiście zero, jak wcześniej pisałem mgła ani na chwilę nie odpuściła. Oznaczeń punktów widokowych na naszej trasie jest dużo jednak nam nie jest dane w dzisiejszym dniu z nich skorzystać. Dlatego przez Pekelnik szybko dochodzimy do podejścia na Veĺký Kriváň. Plecaki zostawiamy w kosówce i na lekko zdobywamy szczyt.
Po zrobieniu fotek przy tabliczce schodzimy do Chaty pod Chlebom,
gdzie mamy zaplanowany drugi nocleg. W drodze do schroniska mgła zaczęła rzednąć i przynajmniej widzimy drogę jaką pokonujemy. W chacie warunki są podobne jak w poprzednim schronisku , tylko atmosfera zupełnie inna. Dziewczyny uśmiechnięte, zagadują nas skąd i dokąd idziemy. Konwersacja z nimi była miła. A woda w prysznicu zimna jak lód ( żetony po jedyne 0,5 € ). Dlatego łazienka wcale nie była oblegana, a nocowało tu kilka osób. Apartamenty dostajemy na poddaszu.
Po smacznym obiedzie( kuchnia dobrze i smacznie daje zjeść) spotyka nas miłe zaskoczenie mgła zaczyna się podnosić. Podziwiamy górujący Chleb i Veĺký Kriváň.
Idziemy spać z nadzieją, że jutrzejszy dzień będzie bez mgły i nie będzie to wycieczka typowo botaniczna.
Rano spoglądamy w okna i widzimy, że poranek spowity jest mgłą. Miny mamy kiepskie. Zmieniamy plany nie wchodzimy na Chleb tylko niebieskimi znakami przez Kopiska maszerujemy na Hromové .
Ku naszemu zdziwieniu przeobrażonemu w zachwyt pogoda poprawia się dość szybko. Mgła opada i ukazują się widoki. Chmury podnoszą się i wreszcie widzimy gdzie idziemy. Wędrujemy przez piękną grań i przechodzimy przez kolejne szczyty Stienk, Poludňovy grúň do Stohovego Sedla.
Oglądamy się za siebie i podziwiamy trasę,
którą już przeszliśmy ponieważ przed nami majestatycznie góruje Stoh.
Podejście jest dość wyczerpujące, strome, ale warte - widoki zapierają dech w piersiach. Blisko szczytu maga spostrzega wygrzewającą się żmiję.
Oczywiście aparaty idą w ruch. Z kulminacji widać całą dzisiejszą i część wczorajszej naszej trasy. Przed nami pięknie prezentuje się Veĺký Rozsutec,
którego mamy zamiar zdobyć.
Na górze wiatr mocno szaleje, a więc pstrykamy zdjęcia i schodzimy do przełęczy Medziholie. Spotykamy tu strażników parku którzy odpoczywali sobie na ławeczce. A więc mamy pecha nici z Rozsuteca. Legalnie można dopiero wejść na niego od 16 czerwca, nie kusimy losu i podążamy szlakiem niebieskim do Medzirozsutec. Przed nami wyrasta Malý Rozsutec.
Dobrze, że przynajmniej on nie jest obwarunkowany jakimiś zakazami. Zostawiamy plecaki pod opieką magi i zdobywamy Malý Rozsutec.
Cieszymy oczy pięknymi widokami i upamiętniamy nasze wejście zdjęciem. Schodzimy tą samą drogą do Agnieszki. Idziemy dalej czerwonymi znakami nieświadomi co nas czeka. Zejście do Prislop nad Bielou jest niekończące się i strome.
Odczuliśmy to w naszych kolanach. Koncentracja sięga zenitu, poprzez wystające spod liści konary i kamienie. Dalej to już marsz do Zazrivy po samochód. Wracamy do Witowa, gdzie mamy zarezerwowany nocleg na kolejne dni. Wycieczkę po Małej Fatrze zaliczamy do udanych. Pozostaje nam powtórzyć trasę na Malý i Veĺký Kriváň oraz Veĺký Rozsutec.
Tu reszta fotek:
https://plus.google.com/photos/10033055 ... 7515768577
Lubię to!
a tak serio to gratulacje za kawał drogi, trasa na pewno warta zmęczenia:)
a tak serio to gratulacje za kawał drogi, trasa na pewno warta zmęczenia:)
http://summitate.wordpress.com/ "Kto w górach cierpiał i był szczęśliwy, ten z nimi się nie rozłączy." Jalu Kurek
https://www.facebook.com/summitateztgm - profil na facebooku
https://www.facebook.com/summitateztgm - profil na facebooku
nie sposób się nie zgodzić - dla mnie bomba - te mgliste najbardziej - mam sentyment do takich klimatów.goska pisze:Piękne widoki
Gratki za trasę, dla mnie mało osiągalne , tym bardziej jestem pod wrażeniem
p.s. zdjęcia z Bystrej i Błyszcza widziałam - świetne - widokowo pierwsza klasa , zazdroszczę
potem godzina łąkowania i znów jesteśmy na właściwej drodzePiotrekP pisze: Maszerujemy nim do rozdroża, gdzie spotykamy szlak niebieski.
oj tak. końcówka była bardzo trudna (przynajmniej dla mnie), wykorzystana została rezerwa rezerwy...ale chwilę potem jużPiotrekP pisze:Temperatura i zmęczenie długą podróżą spowalniają naszą drogę.
PiotrekP pisze:zasypiamy jak niemowlaki
i tu poznaję teorię o piątym punkcie podparcia i nabytą wiedzę wykorzystuję w praktyce...PiotrekP pisze: Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej w drogę i przez Biele Skaly (śliskie od panującej wilgoci)
tak, prawdziwie botaniczny dzień. Storczyki wskazane przez Dorotkę były śliczne.PiotrekP pisze:Po drodze zdjęcia można było robić tylko różno kolorowym kwiatkom, a było ich mnóstwo.
i kuchnia super! strucla i kawa 5+PiotrekP pisze: Dziewczyny uśmiechnięte, zagadują nas skąd i dokąd idziemy
wrażenia bezcenne! nie sądzę, zeby ktoś wykorzystał cały przysługujący mu limit wodyPiotrekP pisze: A woda w prysznicu zimna jak lód
widoki z okna na wlk. krywań a pomieszczenie pachnące drewnem. Bardzo miło.PiotrekP pisze:Apartamenty dostajemy na poddaszu.
nooo...PiotrekP pisze:Rano spoglądamy w okna i widzimy, że poranek spowity jest mgłą. Miny mamy kiepskie.
aż stajemy pod Stohem - potęga!PiotrekP pisze:Chmury podnoszą się i wreszcie widzimy gdzie idziemy. Wędrujemy przez piękną grań i przechodzimy przez kolejne szczyty Stienk, Poludňovy grúň do Stohovego Sedla.
jeszcze nie była za bardzo wygrzana toteż mogliśmy bezkarnie focić.PiotrekP pisze:Blisko szczytu maga spostrzega wygrzewającą się żmiję.
i oględnie mówiąc wysoce irytujące...PiotrekP pisze:Zejście do Prislop nad Bielou jest niekończące się i strome.
Fatra jest przepiękna dlatego super, że mamy tam niedoróbki, i
.PiotrekP pisze:Pozostaje nam powtórzyć trasę na Malý i Veĺký Kriváň oraz Veĺký Rozsutec.
Wycieczka super! Towarzysze również
z bliska nic nie wygląda tak, jakim się wydawało z daleka
Wielkie gratki dla ekipy za piękne trasy. Ta ilość kwiatów spotkanych na szlaku jest naprawdę do pozazdroszczenia. Niektóre z nich są bardzo rzadkie i piękne. Cieszą oko zwłaszcza dla osób, które od jakiegoś czasu się nimi interesują
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Nie mogło być inaczej .PiotrekP pisze:Wycieczkę po Małej Fatrze zaliczamy do udanych
A mnie nie pozostaje nic innego, jak ruszyć kiedyś Waszymi śladami i przejść całą trasę, choć niektóre odcinki mam już zaliczone (chętnie je powtórzę :> ).PiotrekP pisze:Pozostaje nam powtórzyć trasę na Malý i Veĺký Kriváň oraz Veĺký Rozsutec
Czy noclegi mieliście wcześniej zarezerwowane?
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
goska ,kefir ,maja3 , Kapitan Bomba ,HalinkaŚ , Han-Ka ,włodarz Dziękuję za miłe słowa.
Część udało mi się zidentyfikować, części nie mogę znaleźć.
To może siły połączymyHan-Ka pisze:A mnie nie pozostaje nic innego, jak ruszyć kiedyś Waszymi śladami i przejść całą trasę, choć niektóre odcinki mam już zaliczone (chętnie je powtórzę ).
TakHan-Ka pisze:Czy noclegi mieliście wcześniej zarezerwowane?
Przeurocze są. Zdjęcie nie oddaje uroku i piękna jakie tworzą z otoczeniem.HalinkaŚ pisze:Niektóre z nich są bardzo rzadkie i piękne.
Część udało mi się zidentyfikować, części nie mogę znaleźć.
Dzięki Agnieszko za wspólne wędrowanie.maga pisze:Wycieczka super! Towarzysze również
Karimatę miałeś na popasy, Piotrek? Bo chyba nie zakładaliście spania na glebie, skoro noclegi wcześniej rezerwowaliście?..
No i takie pytanie jeszcze mam...
Czy jakieś 5-6 lat temu spodziewałeś się, że będziesz jeszcze w życiu wędrował z całym dobytkiem w plecaku od schroniska do schroniska, zamiast grzecznie spać w wygodnym łóżeczku pensjonatu, czy innej agroturystyki ruszając jedynie na jednodniowe wycieczki?!
Może sądzę według siebie, ale mi to forum rozbudziło takie apetyty, że aż się boję, czego jeszcze mi się zachce...
Bo w taką wędrówkę jak Wasza mam zamiar wyruszyć już wkrótce
No i takie pytanie jeszcze mam...
Czy jakieś 5-6 lat temu spodziewałeś się, że będziesz jeszcze w życiu wędrował z całym dobytkiem w plecaku od schroniska do schroniska, zamiast grzecznie spać w wygodnym łóżeczku pensjonatu, czy innej agroturystyki ruszając jedynie na jednodniowe wycieczki?!
Może sądzę według siebie, ale mi to forum rozbudziło takie apetyty, że aż się boję, czego jeszcze mi się zachce...
Bo w taką wędrówkę jak Wasza mam zamiar wyruszyć już wkrótce
Miałem przerwę w wędrowaniu i faktycznie nie sądziłem, że jeszcze wrócę na szlak, ale "stara miłość nie rdzewieje", to jest w nas. Jak tylko nadarzyła się okazja to powrót był tylko przyjemnością.
Jolu takie wędrówki od schronu do schronu zawsze lubiłem, uważam że to jest sól wędrówek po górach. Jak byłem młodszy to jeszcze namiot był w użyciu. Jakby to powiedzieć, wyrośliśmy z namiotu. Teraz to jakaś prycza i natrysk to już wystarczy. Karimatę to tylko na popas noszę.
Jolu takie wędrówki od schronu do schronu zawsze lubiłem, uważam że to jest sól wędrówek po górach. Jak byłem młodszy to jeszcze namiot był w użyciu. Jakby to powiedzieć, wyrośliśmy z namiotu. Teraz to jakaś prycza i natrysk to już wystarczy. Karimatę to tylko na popas noszę.
Trzymam kciuki za Twoje plany .Dżola Ry pisze:Bo w taką wędrówkę jak Wasza mam zamiar wyruszyć już wkrótce
Fajna ta Wasza wędrówka - przypomniała mi włóczenie się z plecakiem po Fatrze od schroniska do schroniska pewnej jesieni. Świetne jest takie wędrowanie! (choć może mniej świetne mgły na widokowym grzbiecie...). Z chaty pod Suchym też mam średnie wspomnienia jeśli chodzi o obsługę, za to pod Chlebom rzeczywiście jest fajna turystyczna atmosfera. To była Wasza pierwsza wycieczka w Małą Fatrę?
"Navigare necesse est, vivere non est necesse"
www.kuzniapodrozy.pl
www.kuzniapodrozy.pl