Pięknie to wszystko opisujesz...Halicz pisze: Aż nie chce się schodzić, tyle emocji, radości, zachwytu, ulgi… - i pewnie można byłoby wymienić wiele jeszcze innych uczuć, bo każdy przecież szedł tu z bagażem myśli i pragnień. Ja znów utwierdzam się w przekonaniu, że tam nade mną w górze czuwa Ktoś wyjątkowy… bo to kolejny wyskoki szczyt, który udaje mi się zdobyć wbrew nieprzychylnym prognozom pogody, czy ostrzeżeniom innych.
Tylko kilka dni, a jednak tak wiele przeżyć! Wszyscy jesteśmy zgodni, że była to bardzo udana i piękna wycieczka. Znów poznałem świetnych ludzi, na których można polegać. Znów dane mi było pięknie zmęczyć się, przeżyć kolejną przygodę w niesamowitych Górach.
Emocjonalnie byłam bardzo zaangażowana w Waszą wyprawę.
Razem z Wami martwiłam się (a nawet bardziej), bałam okropnie, zwłaszcza jak w nocy obejrzałam film na You Tube z wejścia na Grossglocknera, a później moja radość sięgała zenitu, jakbym to ja sama tego wejścia dokonała.
Macie prawo być z siebie dumni, gratuluję