03.2014 -> 04.2014. Beskidy: Z pamiętnika małego podróżnika.
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
03.2014 -> 04.2014. Beskidy: Z pamiętnika małego podróżni
Nie mogę się tutaj zalogować, państwo wybaczą, jestem za mały (10 tygodni) i mleko mi kapie na klawiaturę, więc tatuś zgodził się napisać parę słów za mnie
Moi Starzy są jacyś dziwni, nie wiem czy wiecie ? Podczas gdy większość rodziców spędza czas z dziećmi w moim wieku w domu, ewentualnie w ogrodzie lub galerii handlowej moi ciągają mnie po lasach coraz dalej i dalej od mojego łóżeczka! Gu! I sku!
Na ten przykład po miesiącu jeździłem sobie po lesie pod Paścią Górą (Beskid Wyspowy):
Najpierw mi się podobało nawet, ale potem zacząłem zwracać uwagę rodzicom, że zabrudzą mi brykę w tym błocie...
Tydzień później zapoznawałem się z Beskidem Sądeckim – w dolinie Składzistego. Było fajnie, słonecznie i generalnie spałem całą drogę
Kolejną wycieczkę obyliśmy w dolinie Feleczyn, również podobno w Sądeckim, to dojazd do Hali Łabowskiej, nie będę się spierał, znów film mi się tam urwał
Tatuś organizuje mi flachę na ciepło:
W ostatni weekend marca zaliczyłem już kawałek szlaku nawet. Niebieski z Łabowej na Halę Łabowską:
Nie no bez jaj, tam nie pojechaliśmy
Ale dotarliśmy do końca asfaltu na wysokość 820 m. Myślę że w maju złoję tą całą Łabowską
A w niedzielę palmową wyskoczyliśmy sobie w Pieniny dla odmiany. Przyznam, że droga do Czerwonego Klasztoru bardzo mi się podobała. Śniła mi się cały czas wielka cysterna mleka...
Dotarliśmy do jakiegoś innego kraju o nazwie Słowacja.
Zaliczyłem też pierwsze schronisko PTTK – Orlica.
Tacie trochę się zagrzał silnik na podjeździe...
Ale walnęliśmy sobie po jednym bezalkoholowym i było OK
Tak mi jakoś zleciały te 2.5 miesiąca że hej! Myślę w maju zaliczyć jakiegoś szczycika, jak się uda, to opiszemy :
Gu Gu!
Moi Starzy są jacyś dziwni, nie wiem czy wiecie ? Podczas gdy większość rodziców spędza czas z dziećmi w moim wieku w domu, ewentualnie w ogrodzie lub galerii handlowej moi ciągają mnie po lasach coraz dalej i dalej od mojego łóżeczka! Gu! I sku!
Na ten przykład po miesiącu jeździłem sobie po lesie pod Paścią Górą (Beskid Wyspowy):
Najpierw mi się podobało nawet, ale potem zacząłem zwracać uwagę rodzicom, że zabrudzą mi brykę w tym błocie...
Tydzień później zapoznawałem się z Beskidem Sądeckim – w dolinie Składzistego. Było fajnie, słonecznie i generalnie spałem całą drogę
Kolejną wycieczkę obyliśmy w dolinie Feleczyn, również podobno w Sądeckim, to dojazd do Hali Łabowskiej, nie będę się spierał, znów film mi się tam urwał
Tatuś organizuje mi flachę na ciepło:
W ostatni weekend marca zaliczyłem już kawałek szlaku nawet. Niebieski z Łabowej na Halę Łabowską:
Nie no bez jaj, tam nie pojechaliśmy
Ale dotarliśmy do końca asfaltu na wysokość 820 m. Myślę że w maju złoję tą całą Łabowską
A w niedzielę palmową wyskoczyliśmy sobie w Pieniny dla odmiany. Przyznam, że droga do Czerwonego Klasztoru bardzo mi się podobała. Śniła mi się cały czas wielka cysterna mleka...
Dotarliśmy do jakiegoś innego kraju o nazwie Słowacja.
Zaliczyłem też pierwsze schronisko PTTK – Orlica.
Tacie trochę się zagrzał silnik na podjeździe...
Ale walnęliśmy sobie po jednym bezalkoholowym i było OK
Tak mi jakoś zleciały te 2.5 miesiąca że hej! Myślę w maju zaliczyć jakiegoś szczycika, jak się uda, to opiszemy :
Gu Gu!
Świetnie Gu Gu kapitalnych tych rodziców masz powodzenia w zaliczaniu kolejnych górek ale zwolnij tempo chłopie bo niż dorośniesz to gór już braknie i będziesz musiał powtarzać te same ścieżki
"Niech wiatr zawsze Ci wieje w plecy, a słońce świeci w twarz, niech wiatry przeznaczenia zaniosą Cię do nieba byś zatańczyła z gwiazdami!!
Guguś (czy jak Cię tam zwą), masz u mnie punkt w konkursie na relację II kwartału .
A ta bryka to jest jakiś specjalny, turystyczny model? Przydałby się napęd, bo na paliwie bezalkoholowym to ojciec długo Cię nie popcha .
A ta bryka to jest jakiś specjalny, turystyczny model? Przydałby się napęd, bo na paliwie bezalkoholowym to ojciec długo Cię nie popcha .
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Ja się tak nie bawię. GuGu, Ty masz mniejszą butelkę od taty, a tak nie może być. Obaj wędrowaliście po szlakach to równo należy się każdemu upomnij się przy najbliższej okazji. Brawa za pierwsze jakże trudne początki górskie.
Ech, ale super relacja, czyta się z bananem na twarzy
Ech, ale super relacja, czyta się z bananem na twarzy
U mnie też.Han-Ka pisze:masz u mnie punkt w konkursie na relację II kwartału .
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
Dziękujemy
Jeśli swoją "karierę" po poczęciu zaczęło się od wizyty na Tubkalu czy w Tatrach Wysokich to trudno się powstrzymać od podobnych wyskoków
To się okaże po kilku wycieczkach Wygodny, z resorami, hamulcem, różnymi bajerami. Ma napęd na jednego ojca, osiągi prędkości takie sobie, na jedynce pod górę strasznie się gotuję i ma dużą konsumpcję paliwa
Rodzina patologiczna pozdrawia !
No tak, może masz rację, ale potem będę je powtarzał na własnych łapkachTilia pisze:ale zwolnij tempo chłopie bo niż dorośniesz to gór już braknie i będziesz musiał powtarzać te same ścieżki
PiotrekP pisze: Wszyscy kiedyś zaczynaliśmy naszą przygodę z górami, ale ty pobiłeś chyba rekord.
Jeśli swoją "karierę" po poczęciu zaczęło się od wizyty na Tubkalu czy w Tatrach Wysokich to trudno się powstrzymać od podobnych wyskoków
Han-Ka pisze: A ta bryka to jest jakiś specjalny, turystyczny model?
To się okaże po kilku wycieczkach Wygodny, z resorami, hamulcem, różnymi bajerami. Ma napęd na jednego ojca, osiągi prędkości takie sobie, na jedynce pod górę strasznie się gotuję i ma dużą konsumpcję paliwa
No tak, ale ja 500 ml jeszcze nie dam rady zassać...przy 150 odpadamHalinkaŚ pisze: Ty masz mniejszą butelkę od taty, a tak nie może być
Jak mam siedzieć w Sączu i wdychać nasze najgorsze w kraju powietrze (smog), to już wolę wyjechać te parę km za miasto.Dżola Ry pisze: Patologia, panie! Patologia! Ale jak się ma takie spacerniaki pod nosem, to trudno się skwerkiem lub ogródkiem zadowolić
Rodzina patologiczna pozdrawia !
Re: 03.2014 -> 04.2014. Beskidy: Z pamiętnika małego podr
co też Oni dają Ci do picia?Maciej pisze:... nie będę się spierał, znów film mi się tam urwał
Wspaniale spędzacie czas z Maluszkiem
Re: 03.2014 -> 04.2014. Beskidy: Z pamiętnika małego podr
Fotka rewelka, ciekawe, czy dałbyś radę tak, żeby obie butelki były w tę samą stronę ...Maciej pisze: Ale walnęliśmy sobie po jednym bezalkoholowym i było OK
A że rodzice sa jacyś dziwni?? nie martw się masz to samo w genach
chwilo ... trwaj!!!!!
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
Witamy po przerwie
Cały czas staramy się jak najczęściej przebywać razem w pagórach. Uczymy się wspólnych wyjazdów, raz jest lepiej, raz gorzej Fakt, że logistycznie i organizacyjnie to wyjazdy na tydzień na Ukrainę czy do Maroka nie przysparzały tylu problemów co teraz - ale warto się trudzić i z kilku ostatnich weekendów zebrało się trochę fotek:
Beskid Wyspowy: przysiółek Zalesie - okolice szlaku zielonego i żółtego na Mogielicę. Jest tam wysoko pociągnięty asfalt i szutrowa droga dające możliwości wygodnego wózkowania z widokami na Wyspowy, Gorce, Sądecki i Tatry Co ile Gugina nie rusza, tak rodziców już trochę bardziej
Tego dnia akurat młody nie miał ochoty na dalsze wypady, ale nawet godzinka w tak pięknych okolicznościach przyrody jest dla wszystkich bezcenna.
Cały czas staramy się jak najczęściej przebywać razem w pagórach. Uczymy się wspólnych wyjazdów, raz jest lepiej, raz gorzej Fakt, że logistycznie i organizacyjnie to wyjazdy na tydzień na Ukrainę czy do Maroka nie przysparzały tylu problemów co teraz - ale warto się trudzić i z kilku ostatnich weekendów zebrało się trochę fotek:
Beskid Wyspowy: przysiółek Zalesie - okolice szlaku zielonego i żółtego na Mogielicę. Jest tam wysoko pociągnięty asfalt i szutrowa droga dające możliwości wygodnego wózkowania z widokami na Wyspowy, Gorce, Sądecki i Tatry Co ile Gugina nie rusza, tak rodziców już trochę bardziej
Tego dnia akurat młody nie miał ochoty na dalsze wypady, ale nawet godzinka w tak pięknych okolicznościach przyrody jest dla wszystkich bezcenna.
Następne miejsce jakie postanowiliśmy odwiedzić to jedno z naszych ulubionych: Przełęcz Gromadzka - Obidza nad Kosarzyskami.
Wyjechaliśmy autem na ostatni parking skąd chcieliśmy sprawdzić trasy w kierunku Eliaszówki oraz Radziejowej pod kątem przydatności pod wózkowanie. Najpierw udaliśmy się w stronę Rogaczy na rozległe hale nacieszyć oczy widokami na Tatry. Tu niestety spotkał nas zawód - zamiast Tatr zobaczyliśmy gnające ku nam od Słowacji ciężkie burzowe chmury - podczas gdy tu na Obidzy wciąż upał. To wieściło rychły koniec wycieczki.
Rzeczywiście po 30 minutach słychać było pierwsze pomruki burzy więc potulnie dokonaliśmy wycofu do pojazdu. Ale przynajmniej wiemy jakie są tam możliwości naszego wózka
Nauka panoramy Małych Pienin
Wyjechaliśmy autem na ostatni parking skąd chcieliśmy sprawdzić trasy w kierunku Eliaszówki oraz Radziejowej pod kątem przydatności pod wózkowanie. Najpierw udaliśmy się w stronę Rogaczy na rozległe hale nacieszyć oczy widokami na Tatry. Tu niestety spotkał nas zawód - zamiast Tatr zobaczyliśmy gnające ku nam od Słowacji ciężkie burzowe chmury - podczas gdy tu na Obidzy wciąż upał. To wieściło rychły koniec wycieczki.
Rzeczywiście po 30 minutach słychać było pierwsze pomruki burzy więc potulnie dokonaliśmy wycofu do pojazdu. Ale przynajmniej wiemy jakie są tam możliwości naszego wózka
Nauka panoramy Małych Pienin
Na dzisiejszy spacer wybraliśmy się do Szczawnika by spróbować swoich sił na drodze wyjazdowej do Bacówki nad Wierchomlą. Znów cały czas bawiliśmy się w chowanego z burzą, która wiernie jak pies trzymała się naszej prawej strony. W okolicy Betlejemki zrobiliśmy popas, po czym oceniając czas potrzebny na całą trasę, kondycję młodego oraz stan zachmurzenia zawróciliśmy na parking. O tym, jak słuszna była to decyzja utwierdziliśmy się nie długo później w Muszynie, gdzie podczas posiadówy w lodziarni u Wandy przeszło dosłownie oberwanie chmury. Kolejny raz to my górą
Do następnego!
Do następnego!