Wspomnienia z 2010

Porozmawiasz tu o szlakach, trudnościach na nich, znajdziesz propozycje wycieczek dla początkujących i zaawansowanych. Przeczytasz także informacje dotyczące schronisk, parków narodowych i krajobrazowych znajdujących się na terenie Beskidów i Pienin. Podyskutujesz na temat Beskidu Żywieckiego, Śląskiego, Sądeckiego, Niskiego, Makowskiego, Wyspowego oraz Pienin i Gorców.

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
trotyl
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 384
Rejestracja: 02 czerwca 2012, 20:26

Wspomnienia z 2010

Post autor: trotyl » 24 maja 2013, 20:15

Chciałbym wszystkim przedstawić moją trasę ,którą przeszedłem w tym roku z moją 9 letnią córką.Tylko proszę się NIE ŚMIAĆ SIĘ.Cały rok czekaliśmy na ten wyjazd.Skompletowaliśmy sprzęt,zebraliśmy kasę i do Żywca.Po przywitaniu się z kuzynami i rodzinką wieczorem napiłem się w końcu mojego Portera na żywieckim rynku.Pierwszy dzień....Wyjazd pociągiem do Zwardonia.Ponieważ jestem na urlopie i ze względu na córkę nigdzie się nie spieszyliśmy.Pociąg powoli mijał stacje, a mnie powoli dopadała melancholia.Po tylu latach powrót na moją pierwszą trasę po Beskidzie.Stacja w Zwardoniu....Cisza ,spokój....To tu w 1989 roku WOP-ista nas zgarnąl zaraz po wyjściu z pociągu i po wylegitymowaniu chciał z powrotem wsadzić do pociągu,bo jesteśmy za młodzi ,aby tam przebywać..Moje strażackie moro musiałem schować do plecaka,bo jak powiedział,nie wolno mi w tym chodzić w strefie nadgranicznej...Wspomnienia...Obejrzeliśmy stacje,opuszczone biura,miejsce,czyli przystanek PKS-u przy stacji PKP , gdzie gorliwy WOPista nas maglował.Decyzja zapada,idziemy na Rachowiec.Po drodze kupujemy prowiant w Lewiatanie.Idziemy czerwonym na Rachowiec.Trasa miła,pogoda OK,widoki też.Na Rachowcu spotykamy ekipę malującą wyciąg.Po krótkim odpoczynku schodzimy do Soli.Oj zmieniła się ta trasa po wycince drzew...Pierwsze mocne spotkanie z naturą,czyli wygrzewająca się żmija na skraju ściężki.Schodzimy z Rachowca ,mijamy strumyk z małą kaskadą,która nam mieszczuchom bardzo się podoba.Wyprzedza nas ciągnik z przyczepą i dwoma mężczyznami.Wymieniamy pozdrowienia.Dochodzimy do pierwszych zabudowań Soli.Spotykamy przy obeściu jednego z domów dziadka...Pyta się on nas ..Skund idzieta???... Ze zwardonia przez Rachowiec-opowiadam...A nie widzioł pon tam dwóch chopów z kuniem???Nie tylko dwóch mężczyzn na traktorze...-odpwiadam.E ,to nie uny...mówi dziadek...Taka fajna rozmowa.Dochodzimy do asfaltu i pedałujemy na dół w kierunku stacji.Ale po pewnym czasie zbrzydła nam okrutnie ta trasa.Odpoczywamy przy sklepie,i po konwersacjach z lokalnymi i za ich radą uderzamy w prawo polną drogą w kierunku Rycerki.Idziemy wzdłuż strugi,po jakimś czasie droga się kończy i maszerujemy praktycznie na oślep.Dochodzimy do miejsca skąd w dole widać Rycerkę.Jest już późno,więc rozbijamy namiot w kępie drzew obok drewnianej kapliczki.Jemy kolację,a zmęczona Kamila idzie spać.A ja patrzę na dól na Rycerkę,na Praszywkę i słuchając cykana owadów wpadłem w zadumę.Ile to lat minęło jak z kolegami chodziło się z namiotami,jak spało się po lasach ( prawie 18 lat)Wspomnienia,wspomnienia...Nocleg naprawdę Ok,oprócz tego,że w Rycerce chyba jakaś kolonia miała ognisko,bo okrutnie głośno śpiewali,a po rosie niesie.Szkoda tylko,że nie rozpaliłem ogniska..Trudno...DRUGI DZIEŃ.Wstajemy ,pakujemy graty i idziemy w kierunku Łysicy.Piękne są te łąki tam.Nie możemy zejść na dół , bo nie możemy znależć jakiejkolwiek ścieżki .A nie chcemy deptać komuś trawy i być pogonionym widłami.Mijamy Burów Groń,dochodzimy Łysicy i czarnym na dół.Przechodzimy obok miejsca ,gdzie poległ "Akadij" i dochodzimy do sklepu.Odpoczynek , zakupy,Porter.Rozmowy z lokalnymi trunkującymi w krzakach.Idziemy dalej czarnym Praszywkę.Po drodze zgubiliśmy metalowy kubek.Pogoda dopisuje,jest ciepło a nawet gorąco.W pewnym momencie schodzimy ze szlaku i trafiamy na opuszczoną bacówkę.Miejsce bardzo interesujące.Bacówka w kiepskim stanie,dach dziurawy,trochę foli ,ale podpiwniczenie trzyma się.Można powiedzieć,miejsce gdzie diabeł mówi dobranoc.Ale czuć majestat gór.Okazuje się ,że szlak prowadzi górą,powyżej tej zarastającej hali.Dochodzimy do szczytu Praszywki Wielkiej , a potem na dół do Przysłopu Potóckiego.W dali widzimy niebieskie namioty.Przy wejściu wita nas bazowy i zaprasza na herbatkę.Tam nocujemy za 5 zł od osoby....Najpierw poszliśmy do strumyka po wodę,gotujemy ją na kuchni,i prysznic z wiaderka.Wieczorem przy ognisku pieczemy kiełbaski .Długo czekałem na to,by posiedzięc przy ognisku i patrząc przed siebie nie widzieć żadnych świateł , tylko ciemność i gwiazdy na niebie.Powiecie...o romantyk się znalazł...,ale tak było.Okazujesię, że bazowy Damian intersuje się tak jak ja DWS,to i pogadaliśmy sobie.A i jeszcze w bazie była Zuza,która poczęstowała nas piwem marki Tatra.O zbawczyni....no posiedzieliśmy trochę przy ognisku,szkoda,że nie było gitary i nie pośpiewaliśmy.W tym miejscu pozdrawiam bazowego Damiana i Zuzę ,która boi się wilków A my ją straszyliśmy ,że w rozwalającej się owczarni świecą się oczy wadery Wesoło było i tak minął drugidzień naszej wędrówki....
A na ziemi pokój ludziom dobrej woli
Anonymous

Post autor: Anonymous » 24 maja 2013, 20:39

Rozumiem będzie ciąg dalszy? Bo zaczyna się świetnie.
Awatar użytkownika
HalinkaŚ
Moderator
Moderator
Posty: 4600
Rejestracja: 10 września 2009, 8:11

Post autor: HalinkaŚ » 24 maja 2013, 21:53

trotyl pisze:Tylko proszę się NIE ŚMIAĆ SIĘ.
A czemuż by to ?, opowieść całkiem, całkiem fajnie się czyta. Wielkie brawa dla Ciebie za zaszczepianie miłości do gór córce. Dla niej należą się szczególne brawa, że zniosła trud wędrówki, spania w namiocie itp. Na pewno po latach to ona będzie z rozrzewnieniem wspominała swoją pierwszą trasę w górach. :> :brawo:
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.:)
Awatar użytkownika
trotyl
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 384
Rejestracja: 02 czerwca 2012, 20:26

Post autor: trotyl » 24 maja 2013, 22:06

Za nami dwa noclegi w namiocie.Przed wyjazdem kupiłem sobie nowy śpiwór ,polski,trochę gruby,ale za to ciepły(dałem jakieś 120 zł).Stare gnaty Trotyla trzeba ogrzać.Kamila miała swój stary śpiwór,ale jeszcze dobry,który jej kupiła ciocia.Jak to na dziewczynkę,śpiwór miał wielkie logo W.I.T.CH. i podobizny tych czarodziejek.Kamila pomagała rozstawiać namiot i układała wszystko w środku.Była zmęczona więc pierwsza kładła się spać, a ja drugi.Właże do namiotu na pierwszym noclegu ,patrzę,a ten małpiszon siedzi w moim śpiworze.Pytam ,co to za zamiana???A ona ,że ten jest mięciutki i ciepły.Za nic nie chciała wyleżć z mojego śpiwora i chcąc , nie chcąc spałem przykryty śpiworem WITCH.Bo przecież nie zmieśćiłbym się do niego.Tak mnie wykolegowała i moje stare kości
A na ziemi pokój ludziom dobrej woli
Awatar użytkownika
PiotrekP
Administrator
Administrator
Posty: 8697
Rejestracja: 22 kwietnia 2009, 11:33
Kontakt:

Post autor: PiotrekP » 25 maja 2013, 10:01

Z wielką niecierpliwością czekam na dalsze Wasze opisy wędrówki. Przypomina mi się moje wędrowanie z siostrą mamy po Beskidzie Śląskim, tylko to było pod koniec lat sześćdziesiątych, namiot był cholernie ciężki i materace dmuchane. Jednak mino wszystko takie wycieczki w młodzieńczym wieku wspomina się z dużą nostalgią. Przepraszam to Twój temat, a ja tu się rozpisuje. Czekam na dalsze opisy.
Góry są piękne i niech takie pozostaną.

Nasze Wędrowanie
Awatar użytkownika
trotyl
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 384
Rejestracja: 02 czerwca 2012, 20:26

Post autor: trotyl » 25 maja 2013, 10:17

.DZIEŃ TRZECI.Nie spiesząc się wstajemy ,mycie,śniadanko.Jedliśmy pod wiatą i tam wchodząc zagapiłem się i walnąłem łbem w eternit .Rozbiłem sobie łepetynę , ale na szczęście niegroźnie.Eternit wytrzymał.Cięty przez rozum eternitem ,jeszcze trochę posiedzieliśmy i pogwarzyliśmy z bazowym i Zuzą.Dobrze ,że w nocy nie padało , bo jak pisał Pudelek podobno namioty w tej bazie przeciekają.Od bazowego dostajemy na pamiątkę ..Informator 2009 Studenckie chatki i bazy namiotowe..(będzie o nim później w moim opowiadaniu).Głośno zastanawiamy się z Kamilą,gdzie dalej.Możemy iść na Przegibek przez Będoszkę , albo ????Tu Damian rzuca propozycję.Dzisiaj kończy bazowanie i zjeżdżą na dół do Rycerki.Rzeczywiście na przysłopie stała NIVA terenowa. Kurcze, mamy dylemat.Kończą nam się zapasy.Dobra jedziemy na dół Chatkowym do Rycerki.Szlak chatkowy to jedna wielka breja,trudno przejechać , a co dopiero iść tamtędy.Jeszcze jest tam zrywka.Dojeżdżamy do asfaltu i tu żegnamy Damiana.Idziemy dalej i trafiamy do miejsca pewnie bardzo znanego forumowiczom,czyli sklepu w Rycerce.Tam chwila odpoczynku,doprowiantowanie,rozmowa z lokalnymi ,łyk Portera i startujemy.Idziemy dalej asfaltem i dochodzimy do ostatniego przystanku autobusowego w Rycerce.I mamy problem.Wielka Racza czy Przegibek.???Niech Kamila rozsądzi.Kamila mówi ..idziemy do Burana i Bartka....,czyli Przegibek.A może i lepiej,bo ostatnio z Wielkiej Raczy mam kiepskie wspomnienia.W dodatku po tyu dniach konserw Kamila powinna zjeść porządny,ciepły obiad.Ruszamy i zaraz spotykamy starszą panią z wnuczką.Rozmawiając podąrzamy na Przegibek.Okazuje,że pani idzie tam nie szlakiem,ale drogą,która wije się prawie razem ze szlakiem.Nigdy nie szedłem tą drogą(szlakiem tak) na Przegibek,więc dlaczegoby nie.W dodatku miło się z tą panią gaworzyło.Mijamy masakrycznego krasnala przy źródełku i maszerujemy w górę.Zaraz za wyciągiem widzimy budynek schroniska.Pogoda super,ciepło i nie pada.Dochodzimy do schroniska.Ludzi niedużo.Kamila popędziła odrazu do Burana i Bartka , a ja do budynku zamówić jej obiadek.A w bufecie lany PORTER.Po zameldowaniu idziemy rozbić namiot.Koszt to 15 zł za namiot.Siedząc przed budynkiem i dumając ,patrząc na Banię,stwierdzam,że chałupa,która zbudowano obok,jakoś mi tu nie pasuje.Trochę zepsuła klimat.Nie daj Boże,aby i po lewej stronie coś takiego pobudowali.Z rozmów wynikało,że i wesela tam się odbywają.KTo weselników będzie szukał jak się popiją???Wieczorem przybywa mój kuzyn z Żywca ze swoją dziewczyną.Rozbijają namiot obok nas i idziemy piec kiełbaski i piwkować.Kamila zaprzyjaźniła się z jakąś dziewczynką ze schroniska i ruszyła z nią do zabawy.Dobrze,że kuzyn dał jej czołówkę ,to przynajmniej mogłem określić gdzie je poniosło.Tak siedząc przy ognisku przykro było,że nie ma z nami nikogo.Nie ma gitary i z kim pośpiewać.Trochę ponuciliśmy ,popatrzyliśmy na ginącą w mroku Banię i poszliśmy spać
A na ziemi pokój ludziom dobrej woli
Anonymous

Post autor: Anonymous » 27 maja 2013, 14:52

Mam nadzieję ,że to nie koniec. Z Przegibka można jeszcze parę dni powędrować ;)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 27 maja 2013, 15:04

Trotyl, mam też nadzieję, że na koniec nie napiszesz, że aparatu nie zabrałeś...
Awatar użytkownika
heathcliff
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2738
Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
Kontakt:

Post autor: heathcliff » 28 maja 2013, 14:14

...ba, to na pewno nie koniec, przecież Trotyl mam nadzieje nie wysadzi nas z siodła.
Gdy czytam takie wspominki, wystarczy że oczy zamknę i widzę znajome miejsca którymi podążasz wraz z córką.
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff

https://plus.google.com/117458080979094658480
Anonymous

Post autor: Anonymous » 08 grudnia 2013, 0:45

widzę Trotyl, że nie doopowiadałeś co było dalej, a było i jest co wspominać. I kto by pomyślał że było to w 2010.. :) hmmm
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 08 grudnia 2013, 10:34

trotyl pisze:Wieczorem przybywa mój kuzyn z Żywca ze swoją dziewczyną
kubson 
kubson pisze: Skąd: Żywiec
kubson pisze:widzę Trotyl, że nie doopowiadałeś co było dalej, a było i jest co wspominać. I kto by pomyślał że było to w 2010.. :) hmmm
Witamy kuzyna z Żywca! :) ;)

I prosimy o dokończenie opowieści!!
Awatar użytkownika
Mosorczyk
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 454
Rejestracja: 04 grudnia 2006, 11:45
Kontakt:

Post autor: Mosorczyk » 08 grudnia 2013, 13:29

trotyl pisze:Tylko proszę się NIE ŚMIAĆ SIĘ.Cały rok czekaliśmy na ten wyjazd.
A z czego tu się śmiać? Bardzo lubię osoby, które doceniają te 'najmniejsze' góry i chcą o nich opowiadać. Pięknie się czyta o Twoich wędrówkach! Najważniejsze, że jest w nich tyle emocji, tego, o czym myśleliście oraz doceniania tego, o czym inni zapomnieli... Dokańczaj opowieść! :) Pięknie by było, gdyby jeszcze jakieś zdjęcia się pojawiły - dodałyby klimatu całemu opowiadaniu.
Awatar użytkownika
trotyl
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 384
Rejestracja: 02 czerwca 2012, 20:26

Post autor: trotyl » 29 grudnia 2013, 12:53

DZIEŃ CZWARTY.Noc minęła szybko.Z resztą późno pszliśmy spać.Miałem wrażenie , że co jakiś czas zalatywało szambem Spaliśmy w namiocie przy ratraku.Po pobudce,myciu i śniadaniu spakowaliśmy graty i dumaliśmy przed schroniskiem , co dalej.Dla rozjaśnienia umysłów popijaliśmy piwko , ja oczywiście porterka.No to co??Rycerzowa.Zapada decyzja.Oczywiście czerwonym szlakiem.Jeszcze ostatnie spojrzenie na Przegibek.Idziemy spokojniutko , trochę ludzi się pojawia.Wskakujemy na słowacki graniczny i Zdobywamy Majov.Potem znów na czerwony i na Rycerzową.Na szczycie jest parę osób.Wymieniamy pozdrowienia,krótki odpoczynek i na dół.Już widać dach bacówki i ....O jezu co to???Masa ludzi ,namiotów rozstawionych a z kilkanaście.Dochodzimy do bacówki.Wrzawa rośnie,tłum ludzi,jazgot jak na odpuście w Mogielnicy.To Turniej Siatkówki Górskiej.W bufecie tłok.Trzeba postać .Rozkładamy się przed wejściem na spoczynek.Tyle ludzi to ja jeszcze tam nie widziałem.A i jeszcze jedna uwaga.Można byłoby to miejsce nazwać Bacówka na Psiej .Rycerzowej z powodu ilości psów ,króre tam były.Mieliśmy tam zanocować , ale po minach wszystkich stwierdzamy ,że czas spadać gdzie indziej.Zostawiamy wrzaski kibiców i graczy za sobą.Idziemy czerwonym na Małą Rycerzową i Jaworzynkę.Stwierdzamy,że chyba zanocujemy gdzieś w lesie.Idziemy sobie i po rozmowach a może Chyz u Bacy.???OK .tam jeszcze nie byłem.Schodzimy w dół po rozjeżdżonej drodze,między drzewami migają dachy zabudowań.Dochodzimy do tego lokalu.W oknie widzę czyjąs czuprynę,stoją tam jakieś samochody.Myślimy ..rozbijemy tam namioty i przenocujemy.Siadamy przed kaplicą na schodach.Odpocznek dla Kamili.Podchodzimy do drzwi..Powiem tylko,że patrząc na ten budynek i obejście miałem jakieś dziwne uczucie(to tak prywatnie).Na drzwiach napisy ... jestem u pszczół..Remont..Pukanie nic nie da...nie pamiętam ich dokładnie,ale coś w tym stylu.Jak polazł do tych pszczół to pewnie zaraz wróci.Siedzimy jak te sieroty na schodkach , ale słychać ,że w środku ktoś jest.Mówie idź Kuba i zajrzyj do środka.Kuba wlazł tam a po chwili wraca.W środku siedzi baba z chłopem,piwkują i czytają gazety(to się nazywa jestem u pszczół) Namiotów nie można rozstawić , bo facet twierdzi żę nie ma zaplecza ku temu, a działalność gospodarcza , a podatek Co takiego???Słońce ci Kuba zaszkodziło????? Tak powiedziałał -mówi Kuba.Zaproponował aby popytać się w obejściach to może ktoś nam pozwoli się rozbić.To ma być CHYZ u BACY.Taki nocleg nam proponują!!!Po płotach mam łazić??.Nie myślę ,wejdę i dam mu w mordę.A co.Ale się opamiętałem.Dobra , jak to moja babcia mówi,pies cię w mordę na stojąco jeb......Dziękujemy za piękne przyjęcie.I przeklinając w duchu poszliśmy w dół do doliny Danielki...CDN
A na ziemi pokój ludziom dobrej woli
Anonymous

Post autor: Anonymous » 31 grudnia 2013, 15:26

coś mi właśnie ten ratrak chodził po głowie :) powiem Ci Trotyl że masz dobrą pamięć, mi czasami nasze wspólne wypady zlewają się w jedną całość.
ODPOWIEDZ