8000

W tym dziale rozmawiamy o górach z całego świata oraz przedstawiamy nasze relacje i zdjęcia z wycieczek zagranicznych. Również tu możesz zapytać o przygotowania, problemy i trudności przy organizowaniu wypraw zagranicznych.

Moderatorzy: adamek, PiotrekP, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 02 kwietnia 2008, 21:34

Tylko co ja mogę na to, że na każdym zdjęciu widzę Annapurnę ?
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
janek.n.p.m
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2035
Rejestracja: 07 października 2007, 12:43

Post autor: janek.n.p.m » 02 kwietnia 2008, 21:58

oto moja druga odpowiedź Dhaulagiri :blink:
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Anonymous

Post autor: Anonymous » 02 kwietnia 2008, 22:01

Kurde mi to wygląda na Cho Oyu z drugiej strony.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 02 kwietnia 2008, 23:08

Pierwsza podpowiedź: geograficznie najbliżej był Brian OConnor z propozycją Cho Oyu.
Druga podpowiedź: śledząc cały temat- najbardziej liczę na Ciebie Darku.
Trzecia podpowiedź: zaznaczam: podchwytliwe!!
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 02 kwietnia 2008, 23:20

Kangchendzonga ?
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 02 kwietnia 2008, 23:25

Coraz bliżej...
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 02 kwietnia 2008, 23:29

jck pisze:Coraz bliżej...
Nie mów, że Yalung Kang ?
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 02 kwietnia 2008, 23:34

Brawo!
Przez tarasy /tylko lewy skraj, niewidoczny na zdjęciu/ o których mówiłem wcześniej biegnie droga japońska. Szczyt główny znajduje się tuż na lewo od najwyższej formacji widocznej z tejże strony fotografii.
Jeszcze raz, chylę czoła.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 03 kwietnia 2008, 7:34

jck pisze:Brawo!
Przez tarasy /tylko lewy skraj, niewidoczny na zdjęciu/ o których mówiłem wcześniej biegnie droga japońska. Szczyt główny znajduje się tuż na lewo od najwyższej formacji widocznej z tejże strony fotografii.
Jeszcze raz, chylę czoła.
Dziękuję Jacku za pochwały, ale przy tak precyzyjnych podpowiedziach z Twojej strony nie można było nie rozwiązać tej zagadki :)
Jeszcze parę słów komentarza odnośnie Yalung Kang.
Ze sprawa tego szczytu zetknąłem się po raz pierwszy podczas lektury "Ataku rozpaczy" Artura Hajzera.
Pozwolę sobie zacytować stosowny fragment, który wynotowałem:
"W wyprawie (1986) brali udział między innymi: Andrzej Czok, dla którego Kangchenjunga miała być piątym ośmiotysięcznikiem; Przemysław Piasecki z Poznania, autor pokonanej w pięknym stylu drogi na Yalung Kang (8450 m) ...". Andrzej Czok został na zawsze na stokach Kangi :(.
Zakiełkowały wątpliwości: co to do cholery za szczyt, ten Yalung Kang ? Nie znałem takiego ośmiotysięcznika ...
Pytam Ojca - on też nie wie o co chodzi ...
Była to era przed-Internetowa (początek lat 90-tych), więc nie było jak sprawdzić.
W tych książkach, którymi dysponowaliśmy (nie miałem wtedy jeszcze tomiska J. Kurczaba o Himalajach) nic nie można było znaleźć.
Doszliśmy do wniosku, że może chodzi o jakąs lokalna nazwę któregos znanego 8000, tylko ta kota ???
Potem miałem dużo innych rzeczy do wyjaśnienia, ustawienia sobie w życiu i sprawa trochę przyschła.
W końcu po paru latach znalazłem coś w Internecie (na stronach angielskojęzycznych) i sprawa się wyjaśniła.
Byłem mocno zdziwiony, że nie liczy się Yalung Kang do listy ośmiotysięczników.
Potem lektura książki J. Kurczaba i upewniłem się w tym przekonaniu jeszcze bardziej.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 03 kwietnia 2008, 9:31

Ja tam nie jestem z kolei taki skłonny do wyłączenia Yalung Kanga z masywu Kangchenjungi i uznania go za szczyt osobny. Jego wybitność nie jest oszałamiająca /choć przyznaję, że nie mam dokładnych danych/- ale:
-ma swoją wspinaczkową historię: owszem, ma ją jednakże także Lhotse Shar czy pozostałe wierzchołki Kanczu
- ma odrębną nazwę- tu faktycznie jest jedyny bo każdy pozostały ma w sobie człon szczytu głównego z jakimś określeniem np Lhotse Middle. Tutaj szkopuł tkwi jednakże w tym, iż jest to nazwa nadana przez wyprawę japońską w roku 1973 a nie nazwa lokalna. NIe chcę z kolei by o wyodrębnianiu szczytu decydowały względy marketingowe, a te pewnie grały pierwsze skrzypce przy nadawaniu tej nazwy. Dla mediów lepiej brzmi Yalung Kang niż Kangchenjunga Zachodnia.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 07 kwietnia 2008, 11:02

No to kolejna zagadka:

Jeden z najpóźniej zdobytych ośmiotysięczników.
Jedyny ośmiotysięcznik, gdzie w składzie wyprawy pierwszych jego zdobywców byli Polacy, którzy nie stanęli wprawdzie na szczycie.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 07 kwietnia 2008, 11:04

Ten najniższy? ;)
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 07 kwietnia 2008, 11:06

igi pisze:Ten najniższy? ;)
Nie, to nie Shisha Pangma, faktycznie zdobyta najpóźniej.

Podpowiedź - obecnie na ten szczyt zdążają aż 3 polskie wyprawy na raz !!!
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Awatar użytkownika
janek.n.p.m
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2035
Rejestracja: 07 października 2007, 12:43

Post autor: janek.n.p.m » 07 kwietnia 2008, 11:37

Dariusz Meiser pisze:Podpowiedź - obecnie na ten szczyt zdążają aż 3 polskie wyprawy na raz !!!
Z jednej z tych wypraw uczestniczą panowie: Artur H, oraz Ryszard P ??
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Awatar użytkownika
janek.n.p.m
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2035
Rejestracja: 07 października 2007, 12:43

Post autor: janek.n.p.m » 07 kwietnia 2008, 11:41

chodzi o górę Dhaulagiri
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
ODPOWIEDZ