Matterhorn
Moderatorzy: adamek, PiotrekP, Moderatorzy
A tą z 2007 roku to kojarzę...oki rozumiem pogadamy kiedys przy...no kiedyś wiesz przy czymjck pisze:Nie chcę się wypowiadać na ten temat. To zbyt poważna dyskusja, ażeby prowadzić ją w internecie. Wyprawy ExTreka zaowocowały tragedią pod Uszbą w roku 2005 i tragedią na Matterhornie w 2007.
_________________
Właśnie ona najbardziej boli, bo rok wcześniej byłem dokładnie w tym samym miejscu i w podobnych warunkach, więc jakoś człowiek to inaczej odbiera. Do tego tej samej zimy /2006-2007/ zginęłi Bułgarzy, z którymi rozminęliśmy się o włos rok wcześniiej- mieliśmy okazję tylko czytać kartki z ich zapisami.McGregor pisze: tą z 2007 roku to kojarzę...oki rozumiem pogadamy kiedys przy...no kiedyś wiesz przy czym
Radek jest w ciekawszej sytuacji- nie tylko odnośnie wspomnianego Matterhorna, ale w 2005 byl pierwszym rezerwowym na liście do wyjazdu w Kaukaz z ExTrekiem- miejsce się nie zwolniło, pojechał w Alpy. Znając Jego podejście, byłby w grupie atakującej Uszbę...
Pogadamy o tym, wiem przy czym...
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
I to jest właśnie Polska, gdzie poważna firme ekspedycyjna może założyć byle jaki d...k który ma zrobiony zwykły kurs wspinaczkowy a i nawet nie...kurcze zero nadzoru nad takimi firmami. A sprawa karna pewnie zakończyła się umorzeniem, gdyż żadne przepisy nie regulują zasady działania takich firm, a jedynie opierają się na przepisach wewnętrznych umownych firmy czyli takich które chronią jedynie właściciela a nie klienta. To jest Polskajck pisze:tą z 2007 roku to kojarzę...oki rozumiem pogadamy kiedys przy...no kiedyś wiesz przy czym
Właśnie ona najbardziej boli, bo rok wcześniej byłem dokładnie w tym samym miejscu i w podobnych warunkach, więc jakoś człowiek to inaczej odbiera. Do tego tej samej zimy /2006-2007/ zginęłi Bułgarzy, z którymi rozminęliśmy się o włos rok wcześniiej- mieliśmy okazję tylko czytać kartki z ich zapisami.
Radek jest w ciekawszej sytuacji- nie tylko odnośnie wspomnianego Matterhorna, ale w 2005 byl pierwszym rezerwowym na liście do wyjazdu w Kaukaz z ExTrekiem- miejsce się nie zwolniło, pojechał w Alpy. Znając Jego podejście, byłby w grupie atakującej Uszbę...
Pogadamy o tym, wiem przy czym...
- Dariusz Meiser
- Członek Klubu
- Posty: 1944
- Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
- Kontakt:
Można powiedzieć, że otarł się o śmierć ...Radek jest w ciekawszej sytuacji- nie tylko odnośnie wspomnianego Matterhorna, ale w 2005 byl pierwszym rezerwowym na liście do wyjazdu w Kaukaz z ExTrekiem- miejsce się nie zwolniło, pojechał w Alpy. Znając Jego podejście, byłby w grupie atakującej Uszbę...
Tolerancja dla niejednoznaczności.
McGregor Wydaje mi się, że to już jakieś przepisy regulują, ja np nie zapłacę za przewodzenie mną w wysokich górach komuś, kto nie ma uprawnień UIAGM/IVBV. W Alpach bez uprawnień, to przewodnik samozwańczy może iść nawet siedzieć (niedawno skazano Polaka z wciąganie klientów na Blanca na 5000Eur kary i zawasy)
Inna rzeczą jest to, że uważam, że dopóki sam nie jestem wstanie sobie zorganizować wyjazdu, to po prostu jeszcze nie jestem na daną górę w ogóle gotowy, jak umiem przynajmniej wyjazd rozpracować logistycznie, to jest już dobry początek. Jeżeli zapłacę agencji, to tylko dlatego, żeby oszczędzić czas lub żeby zdobyć szczyt, z jakim słynnym himalaistą. Nie zmieni to faktu, że i tak się do góry przygotuję tak, jak bym miał ją zdobyć sam, nigdy nie wiadomo, czy coś się nie stanie mojemu guidowi i nie będę musiał ratować się sam. Ja podziwiam odwagę i zaufanie ludzi, którzy jada, nie wiedząc nawet jaki sprzęt zabrać, którędy schodzić, gdy się zgubią.
Wydaje mi się, że już samo podwożenie ludzi "tylko pod górę" też wymaga licencji przewoźnika i pilota wycieczek zagranicznych.
Inna rzeczą jest to, że uważam, że dopóki sam nie jestem wstanie sobie zorganizować wyjazdu, to po prostu jeszcze nie jestem na daną górę w ogóle gotowy, jak umiem przynajmniej wyjazd rozpracować logistycznie, to jest już dobry początek. Jeżeli zapłacę agencji, to tylko dlatego, żeby oszczędzić czas lub żeby zdobyć szczyt, z jakim słynnym himalaistą. Nie zmieni to faktu, że i tak się do góry przygotuję tak, jak bym miał ją zdobyć sam, nigdy nie wiadomo, czy coś się nie stanie mojemu guidowi i nie będę musiał ratować się sam. Ja podziwiam odwagę i zaufanie ludzi, którzy jada, nie wiedząc nawet jaki sprzęt zabrać, którędy schodzić, gdy się zgubią.
Wydaje mi się, że już samo podwożenie ludzi "tylko pod górę" też wymaga licencji przewoźnika i pilota wycieczek zagranicznych.
Mooliczek pisze:Brrr....aż mię ciary przeszły....
Spokojnie, parę razy był dużo bliżejDariusz Meiser pisze:Można powiedzieć, że otarł się o śmierć ...
Podpisuję się obiema rękami.igi pisze:uważam, że dopóki sam nie jestem wstanie sobie zorganizować wyjazdu, to po prostu jeszcze nie jestem na daną górę w ogóle gotowy
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
o w pizdu....igi pisze:McGregor
http://www.travelforum.pl/wspinaczka-g- ... l#post9126
dobrze prawita.jck pisze:igi powiedział/-a:
uważam, że dopóki sam nie jestem wstanie sobie zorganizować wyjazdu, to po prostu jeszcze nie jestem na daną górę w ogóle gotowy
Podpisuję się obiema rękami.