A mnie ciekawi jak znosicie ten "areszt" i jak go spędzacie?
Czy tylko złościcie się i złorzeczycie?
Czy udaje Wam się zachować pogodę ducha, mimo wszystko?
Czy wykorzystujecie ten czas na to, na co go wciąż brakowało?
Kto jeździ do pracy, a kto pracuje zdalnie?
Podzielicie się?
Zacznę, żeby nie było, że się uchylam.
Dawno wypracowałam sobie taką filozofię, że się nie złoszczę i nie zżymam na coś, na co wpływu właściwie nie mam.
To zdrowsze dla duszy i ciała
Generalnie się udaje, a gorsze dni są wkalkulowane w ryzyko
Oczywiście tęsknię za wolnością ogromnie, ale na szczęście...
- po pierwsze, lubię towarzystwo, w którym przebywam! (
mieszkam sama)
*
- po drugie... jakie to szczęście, że wynaleźli internet na czas! O ileż nam z nim łatwiej
Pracuję zdalnie, a gwałtowne wprowadzenie takiej opcji i brak dobrych rozwiązań w tym zakresie sprawia, że pochłania mi to bardzo dużo czasu. Ale daję radę i nie narzekam
Z wykorzystaniem wolnego czasu jest gorzej niż bym chciała, bo plan był taki, że szybko nadrobię zaległości w relacjach z podróży (1,5 roku obsuwy), a przede wszystkim w przygotowaniu z nich zdjęć (zaległości sięgają tu 4 lat!), a nawet nie skończyłam jeszcze Jordanii, do której zdjęcia były już gotowe.
O zaległościach w porządkach domowych to nawet wstyd wspominać
* Ale mimo wszystko tęsknię bardzo za żywym człowiekiem, o dzieciach i wnukach nie wspominając!