Pamiętam jak w czasach szkolnych poszłem pierwszy raz góry.Belissima pisze:Chyba każdy z nas zaczynał przygodę z górami i całkowitego braku sprzętu, a nie na odwrót - od kilogramów sprzętu a później dopiero zaczynał się interesować górami.
Pani na lekcji wychowawczej podkreślała co należy zabrać odnośnie ubioru i ogólnie jak sie przygotować.
Był to wtedy przynajmniej w moim przypadku podkoszulek bawełna,
koszula flanelowa, ciepły wełniany sweter, ciepła kurtka, mocne dzinsy i peleryna.
O butach wtedy była mowa aby były za kostkę na twardej podeszwie i nikt nie zastanawiał sie nad tym z jakiej firmy.
Była taż mowa o tabletkach przeciwbólowych, plastrach i węglu
Ja moja przygodę z górami rozpocząłem od wejścia na Klimczok w trampkach bo rodziców nie było stać na to, aby specjalnie kupować mi buty, a i też nawet ja wtedy nie wiedziałem, czy w ogóle bede chciał jeszcze kiedykolwiek jechać w góry. Jednak chęć wyjazdu górskiego była ogromna.
Skończyło sie mokrymi zziębniętymi bolącymi stopami od kamienistego szlaku i to wystarczyło aby wyciągniąć wnioski na własnej skórze.
Uwięzieni przez burzę podczas zjazdu starą kolejką z Szyndzielni myslałem że w wagoniku odpadna mi nogi.
Mimo to chęć zdobywania szczytów urodziła sie wtedy mocno, pomimo bolących stóp wiedziałem że muszę od rodziców wysępić jakieś buty z twardą podeszwą.
Wiedziałem też że jak ich nie wysępie to do dupy pojadę, nie będę się ponownie narażał na takie historie.
Teraz jest inaczej dostepność sprzętu, fora internetowe czytanie doświadczeń innych ludzi pozwalają nam przygotować sie w góry.
Gdybym teraz zaczynał przygodę z górami i miał kasę, to moje pierwsze wyjście w góry było by własnie takie, że byłbym wyładowany sprzętem po pas lanserem z mapą nie znającym gór