Lęk wysokości
Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy
Ja na początku nie miałam lęku wysokości.Ale parę razy noga mi się osunęła nad przepaścią i kiedy spojrzałam w dół zdałam sobie sprawę że to nie są przelewki...Szczególnie jak się idzie samej co nie jest zbyt bezpieczne ani rozsądne.Jak wchodziłam na Krzyżne to trochę się bałam. Ale jest to przyjemne uczucie jak jest w niewielkiej dawce.
Podam podobny przykład na temat lęku, gdy skakałem podczas służby w wojsku to instruktorzy zawsze powiadali iz tylko się wariat się nie boi, jednakże nieraz skakali z 1500m nie mając przy sobie zapasu i tu również zachowanie można porównać do Leporowskiego 8) 8)jck pisze:Taka legenda Tatr, z okresu międzywojennego. Wspinał się solo, bez żadnej asekuracji. Tłumaczył brak wrażliwości na ekspozycję służbą w lotnictwie czy spadochroniarstwie.
Zabił się w wieku dwudziestu kilku lat podczas próby przejścia filaru Koziego Wierchu.
Więcej informacji o nim da się znaleść w książce J.A. Szczepańskiego 'Przygody ze skałą, dziewczyną i śmiercią'. Wspomina też o nim (o ile teraz ja dobrze pamiętam) B. Chwaściński w 'Z dziejów taternictwa'. Ta druga ksiązka to lektura dość ciężka, ale pierwsza jest całkiem przyjemną książką o Tatrach, których nie znamy...
Teraz problem, gdzie kończy się odwaga, a zaczyna brak rozsądku...McGregor pisze:Podam podobny przykład na temat lęku, gdy skakałem podczas służby w wojsku to instruktorzy zawsze powiadali iz tylko się wariat nie boi, jednakże nieraz skakali z 1500m nie mając przy sobie zapasu i tu również można zachowanie można porównać do Leporowskiego 8) 8)
Ale przykład doskonały, bo odnosi się dokładnie do tego samego.
Gdy ja szykowałęm się do zjazdu najwiekszą uwagę przywiązywałem do tego, czy to co ja zrobiłem jest ok: sprawdzam uprząż, węzeł/przyrząd...obawiałem się najbardziej o swój błąd. Gdy pewnego razu wyciągnąłem ręką hak z którego miał zjeżdząć mój towarzysz zrozumiałem, że tak samo moim błędem będzie nie sprawdzenie tego co przygotowali inni...Lęk więć jest dobry- jeśli nie jest taki by nas paraliżować może nam przynieść wiele plusów.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Trochę odkopię temat, ale byłem niedawno w Tatrach ze znajomymi i po prostu zakochałem się w górach
A jako posiadacz lęku wysokości chcę się dowiedzieć, czy to naprawdę lęk wysokości, czy "tylko" lęk przestrzeni
Pozdrawiam
Łukasz
A jako posiadacz lęku wysokości chcę się dowiedzieć, czy to naprawdę lęk wysokości, czy "tylko" lęk przestrzeni
Czy mógłby mi ktoś opisać te objawy? To porównam z ewentualnymi swoimi i będę wiedziałjck pisze:Kolega Noel tłumaczył mi, że to co ludzie potocznie nazywają lękiem wysokości najczęściej jest lękiem przestrzeni. Analizując podane przez Niego objawy wyszło, że cierpię na lęk przestrzeni.
Pozdrawiam
Łukasz
No ja mam tak, że nie mogę podejść do krawędzi. Jak muszę iść granią, czy nawisem, to skupiam się na butach, żeby się o raki nie zaplątać. Na leżącej nad szczeliną drabinie idę na czworakach. Mija mi to po paru godzinach, lub na drugi dzień. Potem jak już idę w ekspozycji, to odczuwam miłą adrenalinę i uczucie wolności. Na kolejnym wyjeździe mam znowu to samo
Ja ponoć mam lęk wysokości, ale nie wiem jak to jest do końca. Na rusztowaniu powyżej dwóch pięter nie ustoję, na wysokiej kładce, która się trzepie mało co nie sram ze strachu. Jednak w Górach stojąc nad przepaściami nic mi się nie dzieje. Dla mnie koronnym przykładem jest Snowdonia, tam kilka razy stałem na szczycie, gdzie z przodu pode mną było 500m pionowej ściany i jezioro, zaś za mną było ponad 1000m prawie ciągle takiego samego nachylenia 60 stopni do samego jeziora lub morza (mgła była to nie wiem czy był tam jakiś ląd...).
Mooliczek pisze:Noel powiedział/-a:
Ja ciagle sram w gacie na wysokości, nic nie pomaga... .
Jak wysoko jesteś w stanie wejść, żeby Ci się w głowie nie kręciło?
Nie kreci mi się w głowie, to jest ludzki strach, ale coś kiepsko mi idzie walka z nim.Waldek pisze:Noel powiedział/-a:
Ja ciagle sram w gacie na wysokości, nic nie pomaga... .
To jak dałeś sobie rady na Rysach i Orlej Perci?
Co do radzenia sobie ze strachem, skupiam się na skale i obuwiu ... przynajmniej zmniejszam prawdopodobieństwo potknięcia się. Niestety przez ten strach często omija mnie część widoków .
Trudno tu o porównanie, bo nie wiem jak chodzę bez lęku wysokości. Warunki w których czuję lęk na pewno wymuszają jakieś tam używanie rąk , wiec poruszanie się jest automatycznie wolniejsze. Zadyszki nie łapie bo adrenalina daje moc. Musze z tym walczyć jakoś...Noel: a spowalnia Cię to w jakiś sposób (jak mnie), tzn. poruszasz się wolniej w takich warunkach, szybciej łapiesz zadyszkę...
Mam to samo na początku, potem pompuje mi się adrenalina i czuję się euforycznie. Widoki zaczynam podziwiać już w drugim dniu łażenia.Noel pisze:Nie kreci mi się w głowie, to jest ludzki strach, ale coś kiepsko mi idzie walka z nim.
Co do radzenia sobie ze strachem, skupiam się na skale i obuwiu ... przynajmniej zmniejszam prawdopodobieństwo potknięcia się. Niestety przez ten strach często omija mnie część widoków .
lęk wysokości
Jak to dobrze że ja nie mam lęku wysokości, ale mam trochę inny problem.Obawiam się pływać na głebokiej wodzie.Lęk wysokości prześladował mnie tylko do szkoły podstawowej.to samo przeszło,po prostu na jednej z wędrówek po Sudetach a konkretnie Rudawy Janowickie, na jednym z punktów widokowych stwierdziłem iż im wyżej tym lepiej