Strona 18 z 19

: 19 stycznia 2012, 14:28
autor: Anonymous
Wtedy były dzikie czasy.

: 19 stycznia 2012, 22:00
autor: Anonymous
Wracając do prowiantu - najważniejsze to złapać niedźwiedzia i potem odpowiednio doprawić - mięcha starczy na cały 2-tygodniowy wyjazd :D

A tak serio to świstak też nie jest zły, jenot, motyl, skorupiaki.....

W drodze batonik, kanapka - najlepiej smakuje konserwa prosto z opakowania...i kurde jak nadarzy się okazja - to placek po węgiersku w murowańcu (jak zjecie dwa to GosiaB dorzuca piwko :D:D:D:D:D )

: 20 stycznia 2012, 17:18
autor: GosiaB
Kurrry pisze:.......jak nadarzy się okazja - to placek po węgiersku w murowańcu (jak zjecie dwa to GosiaB dorzuca piwko :D :D :D :D :D )
dzięki Misiu za reklamę :zoboc:
to kiedy powtórka? - tylko może podwoimy 4 x placek + 2 piwa gratis :D

: 20 stycznia 2012, 19:20
autor: Anonymous
Jeszcze w domu, tuż przed wyjazdem przygotowuje hummus. I albo robię z tego kanapki w domu, albo kupuje chlebek w ostatnim możliwym punkcie przed wyjściem na trasę.
Owoce dają dużo energii, więc sklepiki wioskowe często odwiedzone pomiędzy zejściem a wejściem wyżej. :)
Tradycją też są drożdżówki z serem ;)
Oczywiście słodycze też, a postaci czekolady itp wyrobów.
Z czegoś bardziej treściwego, to dobrze sprawdza się makaron ryżowy + zielone pesto, co można szybko przygotować na małej puszce napalmu
:twisted: Ta sama puszka przydaje się też do zrobienia grzanego wina :D
Kawa i herbata własna i każdorazowo uzupełniana do termosu w schroniskach po drodze.
Zupkom chińskim, rybkom i trupiastym formom jedzenia mówię nie :)

: 20 stycznia 2012, 21:57
autor: Paula
Brujo pisze:Zupkom chińskim, rybkom i trupiastym formom jedzenia mówię nie :)
Czyżby poszerzało nam się grono wege forumowiczów? :D :jupi:
Może wreszcie Admin Królik przestanie patrzeć na mnie jak na kosmitkę :lol: i dopytywać się, czym ja żyję w takim razie i jakim cudem mam siłę hasać po górach. :D
Widzisz Króliku- jest nas więcej :zoboc:

A jak już w temacie, to ja w góry zawsze zabieram ze sobą razowe pieczywo (może szybciej się psuje od zwykłego, ale daje więcej energii), paszteciki sojowe, oczywiście gorzką czekoladę i często też glukozę w jakimś szczelnym woreczku (kiedyś w Bieszczadach glukoza uratowała mi niemalże życie, gdy na Połoninie Caryńskiej padłam pod ciężarem plecaka niemalże z wycieńczenia, bo byliśmy już tego dnia po pokonaniu całej Wetlińskiej). W góry zabieram ze sobą też to, co normalnie jadam w domu na śniadanie i co zapewne niektórzy z was zdążyli zaobserwować u mnie na zjazdach, czyli tzw. "pokarm dla chomika"- jak określił to ktoś z GS-ów na zjeździe na Bereśniku :twisted: A jest to...musli. :D Zalewam je wrzątkiem, odstawiam do zaparzenia pod przykryciem na kilka minut i dodaję soku owocowego. Ta "papka" zjedzona przed wyjściem na szlak trzyma mnie przez parę ładnych godzin bez poczucia głodu i daje niezłego kopa energetycznego.
Natomiast z menu schroniskowo-barowego nie mam zbyt dużo do wyboru... :P Albo pierogi ruskie, naleśniki lub frytki itp., bo zupy zwykle też na mięsie gotują. :8p:

: 21 stycznia 2012, 7:56
autor: Han-Ka
Paula pisze:odstawiam do zaparzenia pod przykryciem na kilka minut i dodaję soku owocowego
Ja też zabieram musli, ale zjadam je razem z kisielkiem, co daje mi smaczne ciepłe śniadanko. A na szlaku oprócz szturmżarcia przegryzam granulowany błonnik i nie czuję głodu. :>

: 21 stycznia 2012, 10:53
autor: Anonymous
Paula pisze: Czyżby poszerzało nam się grono wege forumowiczów? :D :jupi:
Ano tak :)
Paula pisze: Może wreszcie Admin Królik przestanie patrzeć na mnie jak na kosmitkę :lol: i dopytywać się, czym ja żyję w takim razie i jakim cudem mam siłę hasać po górach. :D
Taki cud to zwykła wiedza :D I mamy więcej siły (nie chodzi o 150kg na klatę na siłowni) i jesteśmy bardziej wytrwali na trasie, wolniej się męczymy :)
Paula pisze: Widzisz Króliku- jest nas więcej :zoboc:
:twisted:
Paula pisze: A jak już w temacie, to ja w góry zawsze zabieram ze sobą razowe pieczywo (może szybciej się psuje od zwykłego, ale daje więcej energii), paszteciki sojowe, oczywiście gorzką czekoladę i często też glukozę w jakimś szczelnym woreczku
Pieczywo psuje się nie dlatego, że tak to normalnie się dzieje, tylko przez te wszystkie spulchniacze, ulepszacze itp. Normalnie pieczywo powinno schnąć. Paula, jak kupisz chleb razowy (oczywiście że lepszy od pustego zwykłego pieczywa) bez dodatków, albo jak sama upieczesz, to zobaczysz że nie zepsuje się.
Paszteciki sojowe są super, ale nie ekonomiczne :P Lepiej robić samemu, wychodzi 10x więcej i 10x smaczniej :)
Glukoza bardzo się przydaje, niemal w 100% przyswajalna energia prosto do krwiobiegu. :) Dlatego nie połykać od razu, trzymać w ustach długo aż do rozpuszczenia i jeszcze dłużej (wtedy trafia do krwiobiegu natychmiast).

Musli to fajna sprawa, ale równie dobrze sprawdzają płatki owsiane + garść rodzynek + miód = potężny kop energetyczny, i można to przygotować sobie w każdym miejscu na trasie mając tylko wrzątek (np z termosu).
Paula pisze: Natomiast z menu schroniskowo-barowego nie mam zbyt dużo do wyboru... :P Albo pierogi ruskie, naleśniki lub frytki itp., bo zupy zwykle też na mięsie gotują. :8p:


Pierogi zwykle też są na tłuszczu wieprzowym o czym zwykle obsługa nie poinformuje, chyba że zapytasz wprost. Wiem bo pracowałem w schronisku górskim ;)
Znam tylko jedno miejsce gdzie naleśniki są bosko pyszne, ale i znam takie miejsce gdzie naleśniki nie nadają się do jedzenia :P
Frytki, pieczone ziemniaczki, sałatki = to jedyne co nadaje się do jedzenia. Sałatki są zazwyczaj świeże.

: 21 stycznia 2012, 11:45
autor: Paula
Brujo pisze:I mamy więcej siły (...) i jesteśmy bardziej wytrwali na trasie, wolniej się męczymy
Zgadza się. :D Już dawno to zauważyłam i nawet mam porównanie na sobie samej. Przez 5 lat nie jadłam mięsa i śmigało mi się super po górach. Potem na rok wróciłam do "padlinki" i moja wydolność na szlakach i nie tylko, bo w normalnym codzinennym życiu też znacznie się obniżyła. Teraz nie jem mięsa znów od kilku miesięcy, i jest spora różnica.
Brujo pisze:Paszteciki sojowe są super, ale nie ekonomiczne :P Lepiej robić samemu, wychodzi 10x więcej i 10x smaczniej :)
W domu często robię, ale na wyprawy w góry zwykle kupuję gotowe. Czasem dlatego, że jest mało czasu przed wyjazdem, czasem niestety z "wygodnictwa". :zoboc:
Brujo pisze:Pierogi zwykle też są na tłuszczu wieprzowym o czym zwykle obsługa nie poinformuje
Zawsze jak zamawiam ruskie, to proszę żeby były bez skwarków na wierzchu i w całkowitej wersji bezmięsnej dla wege. Nigdy nie zamawiam obsmażanych dodatkowo, bo wtedy nie można być pewnym na jakim tłuszczu, ale takie zwykłe-ugotowane prosto z wody chyba są bezpieczne. :kukacz:
:spoko:

: 21 stycznia 2012, 12:03
autor: Anonymous
Paula pisze: Zawsze jak zamawiam ruskie, to proszę żeby były bez skwarków na wierzchu i w całkowitej wersji bezmięsnej dla wege. Nigdy nie zamawiam obsmażanych dodatkowo, bo wtedy nie można być pewnym na jakim tłuszczu, ale takie zwykłe-ugotowane prosto z wody chyba są bezpieczne. :kukacz:
:spoko:
O ile te ruskie pierogi nie zostały wcześniej przygotowane na tłuszczu wieprzowym (farsz) :kukacz: :P Poza tym zawsze są wyjmowane z zamrażarki, bo takie rzeczy przygotowuje się przed weekendem w większej ilości.
Także nikt ich nie robi na już gdy zamawiasz ;)
Ale najlepiej pytać :) I to za każdym razem.

: 21 stycznia 2012, 18:40
autor: GosiaB
Brujo pisze:Znam tylko jedno miejsce gdzie naleśniki są bosko pyszne, ale i znam takie miejsce gdzie naleśniki nie nadają się do jedzenia :P
uwielbiam naleśniki :) - więc może zdradzisz te miejsca ?

: 21 stycznia 2012, 20:58
autor: tknp
GosiaB pisze:uwielbiam naleśniki :) - więc może zdradzisz te miejsca ?
Chata Górzystów w Izerach :D

: 21 stycznia 2012, 22:46
autor: Anonymous
GosiaB pisze: uwielbiam naleśniki :) - więc może zdradzisz te miejsca ?
Bacówka na Krawcowym Wierchu :)

: 21 stycznia 2012, 23:18
autor: Królik
Brujo pisze:O ile te ruskie pierogi nie zostały wcześniej przygotowane na tłuszczu wieprzowym (farsz)
Z tego co wiem to farsz w pierogach ruskich robi się z ziemniaków i sera białego, skąd więc tam ma być tłuszcz wieprzowy :shock:
A nawet gdyby był to co. Wszak człowiek zwierzęciem mięsożernym jest i nic tego nie zmieni. A wega to tylko pic na wodę fotomontaż i wyciąganie kasy od mięsożernych "inaczej".
Moje zdanie takie. W dyskusję wchodzić nie będę, bo każdy wie, że organizm człeka białka pochodzenia zwierzęcego potrzebuje jak kania dżdżu.
Koniec.

: 22 stycznia 2012, 15:57
autor: GosiaB
tknp pisze:Chata Górzystów w Izerach :D
Brujo pisze:Bacówka na Krawcowym Wierchu :)
ale gdzie są te bosko pyszne a gdzie te nie nadające się do jedzenia? - bo mam niekompletną odpowiedź :)

: 22 stycznia 2012, 16:57
autor: heathcliff
Królik pisze: że organizm człeka białka pochodzenia zwierzęcego
no i właśnie z warzyw najbardziej smakuje mi schabowy :paker: