Burze w górach

Tu możesz porozmawiać ogólnie o turystyce górskiej, nie związanej z żadnym z pasm, znajdziesz informacje ważne dla rozpoczynających przygodę z górami, porady innych użytkowników, porozmawiasz o problemach, z którymi borykają się miłośnicy gór, zagrożeniach związanych z górską turystyką.

Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy

Anonymous

Post autor: Anonymous » 12 kwietnia 2010, 1:18

Sądzę, że jak najbardziej można temu zapobiec. Trzask pioruna to po prostu fale dźwiękowe, zasłaniając uszy ograniczamy ich dostęp - tak na chłopski rozum. Inna sprawa, że ciężko kontynuować marsz z rękami na głowie.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 12 kwietnia 2010, 21:17

Po obejrzeniu tego filmiku pikawa przyspieszyla i wrocily wspomnienia z lipca zeszlego roku. Dopadla mnie wtedy burza w Karkonoszach w rezerwacie Snieznych Kotlow. Przyznam ze tak osrany to jeszcze nigdy w zyciu nie bylem, nie bylo mowy o tym zeby isc dalej. Zwinalem sie w klebek, wylaczylem telefon i modlilem sie aby zobaczyc blysk bo to znaczy, ze jeszcze zyje. Nie ma sensu zatykac uszu bo jak pieruny wala kilkadziesiat metrow od was to sie wrecz w koncu przyzwyczaicie. Po tym wiem jedno, chociaz mam co wspominac (oficjelnie lubie burze i zawsze mnie fascynowaly) to nie chce tego wiecej przechodzic i przy chocby minimalnym zagrozeniu burza bede omijal te miejsca.
Ostatnio zmieniony 19 stycznia 2013, 10:55 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 12 kwietnia 2010, 22:12

folcrum pisze:Nie ma sensu zatykac uszu bo jak pieruny wala kilkadziesiat metrow od was to sie wrecz w koncu przyzwyczaicie.
A jak z ewentualnym uszkodzeniem słuchu spowodowanym hukiem w tak bliskiej odległości?
Anonymous

Post autor: Anonymous » 12 kwietnia 2010, 23:35

Waldek pisze:
folcrum pisze:Nie ma sensu zatykac uszu bo jak pieruny wala kilkadziesiat metrow od was to sie wrecz w koncu przyzwyczaicie.
A jak z ewentualnym uszkodzeniem słuchu spowodowanym hukiem w tak bliskiej odległości?
Nie uszkadza słuchu, uszkadza się za to szkliwo, bo najczęściej przeżuwasz błoto leżąc twarzą w kałuży. Nic tak nie kładzie na glebę, jak bliskie wyładowanie, to odruchowe działanie ;)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 kwietnia 2010, 8:24

igi pisze:leżąc
A napięcie krokowe :D ?
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 kwietnia 2010, 8:32

igi pisze:
Waldek pisze:A jak z ewentualnym uszkodzeniem słuchu spowodowanym hukiem w tak bliskiej odległości?
Nie uszkadza słuchu, uszkadza się za to szkliwo, bo najczęściej przeżuwasz błoto leżąc twarzą w kałuży. Nic tak nie kładzie na glebę, jak bliskie wyładowanie, to odruchowe działanie ;)
Oj mam szczescie, ze nie mam takiego odruchu bo musialbym zeby zamoczyc w granicie a szkliwo tego faktycznie mogloby nie przetrwac.
A tak na powaznie to huk jest chyba najmniejszym problemem gdy zlapie kogos buza i raczej mysli o tym zeby przezyc a nie coby bylo cicho. Przynajmniej ja tak mialem.
Awatar użytkownika
Grochu
Moderator
Moderator
Posty: 5030
Rejestracja: 14 października 2009, 12:11

Post autor: Grochu » 13 kwietnia 2010, 10:24

To może ja też wtrącę swoje 3 grosze - elektryk w końcu jestem z któregoś fakultetu ;)
Ja raz miałem przyjemność z burzą - na Świnicy, żeby było ciekawiej :)
Pogoda była jak żyleta, więc siedzieliśmy sobie małą ekipką na szczycie i tak napawaliśmy się widokiem, że... nie zauważyliśmy, że coś w powietrzu zaczęło się zmieniać...a potem było za późno. Dynamika zmiany była zaskakująca. Nagle, w momencie "stworzyła" się chmura, objęła nas i całą Świnicę i .... dupnęło. A po paru sekundach znów dupnęło. Zeszliśmy parę metrów niżej i przycupnęliśmy w miarę możliwości jak najdalej od łańcuchów. Na nic więcej nie było czasu. Chmura pokochała Świnicę, bo przylepiła się do niej i waliła piorunami dobry kwadrans, w końcu poszła sobie w stronę Pięciu Stawów. Ale strachu były pełne gacie - w Murowańcu z marszu walnęliśmy sobie po setuni :winko:
Waldek pisze:Pioruny z reguły uderzają w wystające przedmioty typu drzewa, maszty, ponieważ gromadzą najwięcej ładunków elektrycznych. To samo pewnie jest z człowiekiem, jak nie zachowa odpowiedniej postawy.
Miejsce uderzenia pioruna wyznaczają dwie składowe: największa różnica potencjałów i najmniejsza linia oporu. Teoretycznie to proste i w warunkach labolatoryjnych da się miejsce wyładowania "przewidzieć" ze 100% pewnością. Jednak prosta jest tylko teoria - w praktyce w przyrodzie jest za dużo czynników i zbyt duża dynamika zmian, by można było obliczyć takie "przewidzenie". Stąd można jedynie wskazywać miejsca "zwiększonego ryzyka". Np (patrz cytat wyżej) ujemne ładunki "lubią" kumulować się na ostrych krańcach czy kantach, stąd drzewo czy kupa kamieni (vide-tatrzański szczyt) to miejsca często odwiedzane przez pioruny. Bo punktem trafienia jest "największy minus" w okolicy. Ale dochodzi składowa oporu, która wszystko komplikuje.
Przykład: stoi sobie samotne drzewo na polanie, a piorun zamiast w drzewo - walnął w łagodny pagórek kilkadziesiąt metrów dalej (pod którym rozsądnie schował się turysta równie rozsądnie oddalając się od drzewa). Dlaczego? Mimo, że różnica potencjałów między drzewem a pagórkiem wynosiła np 1V (a drzewo było tu "minusem")?. Ano dlatego, że akurat w momencie wyładowania lokalna fluktuacja ciśnienia i wilgotności powietrza powodowała, że między chmurą a pagórkiem opór był np o 100 ohmów mniejszy niż między chmurą a drzewem. A w fizyce wszystko co się dzieje, dzieje się kosztem jak najmniejszej straty energii, więc piorun "obliczył sobie", że bardziej "opłaca mu się" walnąć w pagórek a nie w drzewo - akurat w tym momencie.
Master pisze:Swego czasu widziałem pewien program w tv. Fotografowano pioruny za pomocą kamery / aparatu, który potrafił uchwycić samo wyładowanie na co najmniej kilku klatach i... okazało się, ze różne przedmioty na ziemi wysyłały w stronę pioruna swoje, małe wyładowania. Konkluzja była taka, że im silniejsze było to dodatkowe wyładowanie, tym większe prawdopodobieństwo, ze piorun uderzy właśnie tam... Problem w tym, że do końca nie potrafiono wyjaśnić natury tego zjawiska.
To nie tak, że te przedmioty najpierw wysyłały małe wyładowania, a potem uderzył piorun. To jest jedno i to samo zjawisko, choć dzieli je interwał czasowy kilku mikrosekund. To co opisujesz to właśnie jeden z elementów struktury wyładowania atmosferycznego - wizualizacja "największych minusów" w okolicy, które w warunkach jonizacji przekształcają się w takie małe "piorunki". To już jest etap, kiedy piorun "oblicza sobie" trajektorię wyładowania "po najmniejszej linni oporu" (choć cudzysłów jest tu zbędny, bo tak to działa dosłownie). I zgadza się, że wcale nie musi walnąć w najsilniejszy "piorunek" bo na przeszkodzie stanie lokalnie większy opór powietrza (przykład z drzewem i pagórkiem).

Wnioski:
1 - gdzie uderzy piorun? On Ci tego na pewno nie powie :)
2 - co robić w górach jak zbiża się burza? Spie....ać w doliny ;)
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim :)
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
tom-pi4

Post autor: tom-pi4 » 13 kwietnia 2010, 10:32

Grochu pisze:Wnioski:
1 - gdzie uderzy piorun? On Ci tego na pewno nie powie :)
2 - co robić w górach jak zbiża się burza? Spie....ać w doliny;)
Bardzo ciekawe wnioski się z tego wyłoniły :)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 kwietnia 2010, 11:17

Grochu  bardzo fajnie to wszystko wytłumaczyłeś! Jak zawsze byłam kulawa z fizyki, to tak teraz zrozumiałam... :D
Anonymous

Post autor: Anonymous » 13 kwietnia 2010, 11:45

Waldek pisze:
igi pisze:leżąc
A napięcie krokowe :D ?
No oczywiście, że można narobić też w gacie ze strachu :)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 14 kwietnia 2010, 14:41

Adam 2400 pisze:Sądzę, że jak najbardziej można temu zapobiec. Trzask pioruna to po prostu fale dźwiękowe, zasłaniając uszy ograniczamy ich dostęp - tak na chłopski rozum. Inna sprawa, że ciężko kontynuować marsz z rękami na głowie.
Nie spotkałem jeszcze pioruna od którego pękały mi bębenki.
A możecie wierzyć - nieraz już walił w dobrze uziemiony maszt na dachu mojego domu :)

Jeśli już miałbym coś robić, żeby zapobiec uszkodzeniu bębenków to szedłbym z lekko otwartymi ustami i pamiętał, żeby nie zamykać ich do końca. To może spowodować, że dźwięk uderzać będzie w obydwie strony bębenka zmniejszając amplitudę jego drgań.
Idąc na szlaku i tak to robię oddychając więc nie muszę zbytnio pamiętać :P

Przydaje się to o wiele bardziej w przypadku szybkiej zmiany ciśnień na przykład podczas jazdy kolejką górską zarówno w górę jak i w dół.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 14 kwietnia 2010, 20:30

kwiatkos pisze:Jeśli już miałbym coś robić, żeby zapobiec uszkodzeniu bębenków to szedłbym z lekko otwartymi ustami i pamiętał, żeby nie zamykać ich do końca. To może spowodować, że dźwięk uderzać będzie w obydwie strony bębenka zmniejszając amplitudę jego drgań.
Dobra rada, ale w kontekście tematu lepiej żeby nikomu nie musiała się przydać.
Sam bym na to nie wpadł mimo, że niejednokrotnie słyszałem tą radę odnośnie.
Anonymous

Burze

Post autor: Anonymous » 09 czerwca 2010, 15:51

Szukalem na forum ale nie moglem sie tego doszukac. Byl taki fajny temat zalozony przez naszego Moderatora dotyczacy rozpoznawania oznak burzy, rodzajow chmur itd....czytalem go dosc dawno i nie pamietam juz gdzie On byl - ktos cos moze kojarzy ??
tom-pi4

Post autor: tom-pi4 » 09 czerwca 2010, 15:53

Jeżeli był to temat założony przez Mosorczyka to już go nie znajdziesz ponieważ po usunięciu swojego konta przez Michała wszystkie tematy, które on zakładał zniknęły :/
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 09 czerwca 2010, 15:55

Niestety neolukas, wraz z odejściem z forum Michał "zabrał" ze sobą swoje posty i tematy założone przez siebie. Temat nie do odzyskania, pomimo prób :(
ODPOWIEDZ