Kondycja

Tu możesz porozmawiać ogólnie o turystyce górskiej, nie związanej z żadnym z pasm, znajdziesz informacje ważne dla rozpoczynających przygodę z górami, porady innych użytkowników, porozmawiasz o problemach, z którymi borykają się miłośnicy gór, zagrożeniach związanych z górską turystyką.

Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy

Anonymous

Post autor: Anonymous » 15 lipca 2009, 8:54

mi bardzo pomaga rower, staram się jezdzić dość często, a jakiś tydzień przed wyjazdem w góry codziennie po 2 godziny, jeśli jest brzydka pogoda wsiadam na stacjonarny (choć to mnie nudzi). Efektem jest znaczna poprawa kondycji i dobre samopoczucie :)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 15 lipca 2009, 10:16

Edits pisze:mi bardzo pomaga rower, staram się jezdzić dość często, a jakiś tydzień przed wyjazdem w góry codziennie po 2 godziny,
Dwie godziny to całkiem sporo. Zastanawiam się czy same wyjazdy w góry, jeśli są dość częste poprawiają kondycję. Ale pewno trzeba by jeździć co tydzień albo częściej.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 15 lipca 2009, 12:33

Myślę, że poprawiają jednak człowiek czuje się poirytowany ciągłym sapaniem. Strasznie mnie denerwowało, że ktoś ciągle musiał na mnie czekać bo dostawałam zadyszki. A rower jest idealnym poprawiaczem kondycji i z czasem staje się czymś bardzo przyjemnym. Na początku myślalam tylko o formie, teraz rower jest przyjemnością dnia codziennego, taki przyjemny relaks. Dzień bez pedałowania dniem straconym :)
Master
Turysta
Turysta
Posty: 407
Rejestracja: 29 września 2008, 15:23

Post autor: Master » 15 lipca 2009, 16:19

Ja nad kondycja pracuje cały rok. 2-3X/Tydz biegam. Do tego dochodzi jeszcze siłownia, choć tutaj działa nieco inny mechanizm.
A co do samego tempa pokonywania szlaków to faktycznie trzeba wypracować własne - nie za szybkie i nie za wolne. Problem w tym, ze idąc w grupie, idziemy tak naprawdę średnią tej grupy. A odpoczynki? Oczywiście, że są. Na wode, posiłek, lub po to, by zrobić parę fotek.
ihas

Post autor: ihas » 15 lipca 2009, 23:25

kavala pisze:
JolaR pisze: Ale wracając do kondycji. Czy bieganie dobrze poprawia wydolność? Czy trzeba biegać codziennie?
Bieganie b dobrze wpylwa na kondycje. Codzienne bieganie na początek napewno nie, już po pierwszym takim biegu bedzies zmiala pewnie zakwasy na drugi dziena miesnie musza miec czas zeby sie zregenerować. Grunt to biegać systematycznie więc sama sobie ustal jakieś dni powiedzmy co zeby dać czas na regeneracje mieśniom.
Ale napewno weekendowe bieganie tez spowoduje pozytywne zmiany.

Edits pisze: A rower jest idealnym poprawiaczem kondycji i z czasem staje się czymś bardzo przyjemnym. Na początku myślalam tylko o formie, teraz rower jest przyjemnością dnia codziennego, taki przyjemny relaks. Dzień bez pedałowania dniem straconym :)
Święte słowa ! sam jestem rowerowym maniakiem :D codziennie jeżdże na rowerze do i z pracy. Dodatkowo jesli musze coś załatwić też wsiadam na rower. Częstow cieple noce biore moje cudo i po całym miescie jeżdże hah bez celu, aż mi sie zimno zrobi albo opadne z sił. Noca jest świetnie bo zywego ducha nie ma, muzyka i jazda.
Zimą ? też sobie rowerem latam a co, fajnie pobawić sie w kontrolowane ślizganie :D
Deszcz ? też sobie rowerem latam, nie mam co prawda błotnikow i specyficzna geometria mojej ramy powoduje ze przednie i tylnie kolo plują na mnie wodą ale co zrobić jak sie kocha rower :)
Awatar użytkownika
Dariusz Meiser
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1944
Rejestracja: 16 stycznia 2008, 10:40
Kontakt:

Post autor: Dariusz Meiser » 15 sierpnia 2009, 21:43

Ja staram się biegac codziennie od wiosny tego roku.
Na początku wypluwałem płuca po 400 metrach. Teraz, po kilku miesiącach dochodzę do 5 km.
Wiem, mało, ale przy mojej ogólnej kondycji jest to już coś.
I zauważyłem poprawę - w zeszłym roku w Alpach wchodząc na Lagginhorna musiałem odpoczywac co 5 kroków.
W tym roku było różnie - idąc z kolegami, którzy byli w o wiele lepszej kondycji niż ja strasznie się męczyłem - mieli za szybkie tempo.
Oni z kolei męczyli się ze mną.
Zatem przy podejściu na Punta Gnifetti rozpiąłem się z nimi i zacząłem iś za grupą Włochów, których tempo bardzo mi odpowiadało.
W rezultacie idąc swoim optymalnym tempem zrobiłem bez odpoczynku ponad 700 kroków (!!!). A było to na wysokości około 4200 m npm.
Zatem regularny trening wytrzymałościowy i swoje własne, optymalne tempo robią swoje.
Tolerancja dla niejednoznaczności.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 15 sierpnia 2009, 22:18

Nie trzeba nawet biegać :) na początek wystarczy szybki marsz tak żeby przyspieszyć akcję serca. Bieganie bez żadnego przygotowania może skończyć się kontuzją lub co gorsza zepsuciem sobie zdrowia... coś o tym wiem ; ) Marszobieg i rowerek jest dobry albo o wiele bardziej wole fusball :D
A co do chodzenia po górach jestem zwolennikiem starej szkoły... własnym tempem i co 15 min krótka przerwa na oddech :) a co 45 min 15 min na odpoczynek. Polecam tą metodę.
Awatar użytkownika
janek.n.p.m
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2035
Rejestracja: 07 października 2007, 12:43

Post autor: janek.n.p.m » 15 sierpnia 2009, 22:24

Matias pisze:własnym tempem i co 15 min krótka przerwa na oddech
masz chłopie płuca, w himalaje bez tlenu możesz wchodzić :D
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
Anonymous

Post autor: Anonymous » 15 sierpnia 2009, 23:01

czyt. przystać i rozejrzeć się po okolicy ;) tchu na szczęście mi nie brakowało ;)
Anonymous

Post autor: Anonymous » 15 sierpnia 2009, 23:44

Myslę że na podejściu psychika też gra bardzo ważną role. Trzeba się skoncentrować, między innymi na regularnym tempie, zależnym od aktualnej formy, możliwości; długości i nachyleniu podejścia, wysokości oraz rezerwy sił jaką trzeba pozostawić (z różną szybkością podchodzimy 15m od ściany lub od wierzchołka, z inna w środku przejścia 2km różnicy względej). Jeżeli chce się wykręcić mocny czas trzeba stale się wewnętrznie mobilizować, a przerwy robić dla ugaszenia pragnienia wg. potrzeb, ale też nie za często.

Co do trenigu... jak najwięcej ruchu. Wysiłek jest najskuteczniejszy gdy trzymamy stały puls 150< (przydają się tzw. sport testery, można niedrogo kupić), gdyż o wydajności naszego organizmu decyduje przede wszystkim akcja serca. Moje ulubione rodzaje intensywnego wysiłku to gra w piłke nożna, kolarstwo i pływanie. W zimie to siłownia - bieżnia, "chodziki" (nie wiem jak to się nazywa profesjonalnie ^^) i tym podobne. Na codzień bieganie po drodze do szkoły, goniąc tramwaje i wskakując po schodach też pomaga xD
tymuś

Post autor: tymuś » 15 sierpnia 2009, 23:48

jck pisze:jeśli deszczowo to po schodach w bloku.
:lol: :lol: ja tak kiedys sprobowalem to po minucie sasiadka wybiegla i zaczela po mnie ryczec czy juz do reszty zglupialem :lol: :lol:

bieganie,silka,plywanie..powinno wystarczyc w utrzymaniu dobrej formy :twisted:
Anonymous

Post autor: Anonymous » 18 sierpnia 2009, 0:07

patrzcie a ja po prostu chodzę po górach ;)
Master
Turysta
Turysta
Posty: 407
Rejestracja: 29 września 2008, 15:23

Post autor: Master » 18 sierpnia 2009, 8:05

Po tegorocznych podbojach doszedłem do wniosku, ze jednak siłownia koliduje z górskimi wypadami.
Anonymous

Post autor: Anonymous » 18 sierpnia 2009, 8:08

A ja z kolei, że muszę mniej pić i więcej nogami przebierać, jeżeli myślę o czymś więcej, niż Babia.
Awatar użytkownika
jck
Turysta
Turysta
Posty: 3181
Rejestracja: 14 listopada 2007, 22:57
Kontakt:

Post autor: jck » 18 sierpnia 2009, 9:07

Mooliczek pisze:mniej
Więcej. Zaufaj mi, nie jestem koniem.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
ODPOWIEDZ