Podobnie tłumaczył się pewien Amerykanin na Komendzie Policji w Krakowie, który pokazywał grupie rowarzystów miasto, o czym pisała prasa. Tłumaczenia nie pomogły, został ukarany mandatem 500 zł. Podobnie tłumaczyły się dwie panie przy wejściu do Babiogórskiego Parku Narodowego na przełęczy Krowiarki, których strażnicy parkowi nie chcieli wpuścić ze swoją grupą bez miejscowego przewodnika. Byłem wtedy świadkiem awantury z pracownikami parku, bo zażądały zwrotu wykupionych biletów wstępu kiedy wszyscy uczestnicy wycieczki oznajmili że w takim razie rezygnują z przejścia na Markowe Szczawiny i pójdą sobie na Policę, a kasa nie chciała im oddać pieniedzy. W jakim kraju tak naprawdę my żyjemy???Mosorczyk pisze:Wyjście 10-cioosobową grupą w góry bez przewodnika nie jest czymś złym, bo nie kradniemy nic w ten sposób, nikomu krzywdy nie robimy,.
O głupocie przepisów na wesoło
Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy
Ostatnio zmieniony 18 stycznia 2009, 11:41 przez Lech, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Lech z Poznania
Lech z Poznania
Niepotrzebnie na mnie tu plujesz. Zablokować i wyrzucić to mnie możesz co najwyżej z tego forum, które nie jest żadną alfą i omegą w sprawach górskich. Natomiast jak chodzi o ten kraj, to wcale nie wyjadę, a nadal będę wspierał Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe oraz Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze, które od lat toczą beznadziejną walkę z kolejnymi rządami o zmianę rozporządzenia.mirek pisze:Lech jak ci się ten kraj nie podoba wyjedź
Pozdrawiam
Lech z Poznania
Lech z Poznania
A to Policja może sprawdzać tylko obcokrajowców??? W prasie czytałem, że za pokazywanie swoim uczniom miasta ukarano też nauczycieli.Mosorczyk pisze:Tu jeszcze mógłbym się zgodzić, bo to obcokrajowiec, więc mogli go sprawdzić.Lech pisze:Podobnie tłumaczył się pewien Amerykanin na Komendzie Policji w Krakowie, który pokazywał grupie rowarzystów miasto, o czym pisała prasa.
Czytaj uważnie. Wyraźnie napisałem, że ze swoją grupą, że chodziło o kilkuosobową grupę. której chcieli "na siłę" wcisnąć przewodnika. Napisałem też, że wszyscy uczestnicy tej wycieczki oznajmili że w takim razie rezygnują z przejścia na Markowe Szczawiny...Mosorczyk pisze:Nie słyszałem jeszcze o takiej sytuacji, żeby dwie osoby nie mogły wejść do Parku Narodowego.Lech pisze:Podobnie tłumaczyły się dwie panie przy wejściu do Babiogórskiego Parku Narodowego na przełęczy Krowiarki, których strażnicy parkowi nie chcieli wpuścić ze swoją grupą bez miejscowego przewodnika.
Ostatnio zmieniony 18 stycznia 2009, 12:10 przez Lech, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam
Lech z Poznania
Lech z Poznania
Hmm, jak na moje wrażenie, to wydaje mi się, że tego typu tematy zakładane przez Lecha mają/miały charakter informacyjny.Mosorczyk pisze:To, że masz swoje zdanie to bardzo dobrze, bo powstaje bardzo dobra dyskusja pozwalająca wyjaśniać wiele rzeczy.
Myślę, że jak coś porządnie drgnie w tych kwestiach, to nas poinformuje.
Jest możliwość skutecznego odwołania się od tej kary?Lech pisze:W prasie czytałem, że za pokazywanie swoim uczniom miasta ukarano też nauczycieli.
Obowiązuje w parkach narodowych i rezerwatach przyrody niezależnie od wysokości nad poziomem morza. W Tatrach jak najbardziej, i to ze zdwojoną mocą, bo to jednocześnie park i obszar powyżej tej poziomicy. Oficjalnie przepis jest dla bezpieczeństwa, więc warto zapytać twórców tego przepisu, co takiego niebezpiecznego jest w parkach narodowych i rezerwatach przyrody niezależnie od wysokości nad poziomem morza, że wycieczki muszą tam chodzić w eskorcie licencjonowanego przewodnika państwowego? A może bezpieczeństwo jest tylko kamuflażem, a tak naprawdę to służy do zabezpieczenia nteresów pewnej wąskiej grupy ludzi - przewodników i urzędników państwowych zasiadających w komisjach ograniczających ludziom wolność poruszania się po kraju i ich prawo do dzielenia się informacjami krajoznawczymi.Mosorczyk pisze:No i jeszcze jedno Lechu ten przepis "1000 m.n.p.m." działa na terenie Beskidów czy Tatr też?
Ostatnio zmieniony 18 stycznia 2009, 12:23 przez Lech, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
Lech z Poznania
Lech z Poznania
Amerykanin powinien wcześniej sprawdzić przepisy, jakie obowiązują w Krakowie. ja np. wiem, że w takiej Pradze nie mógłbym tego robić, bo tam, podobnie jak w Krakowie, mają takie uprawnienia tylko licencjonowani przewodnicy miejscy. no, ale Amerykanie mają tendencję do nie sprawdzania przepisów obowiązujących w innych krajach niż USAPodobnie tłumaczył się pewien Amerykanin na Komendzie Policji w Krakowie, który pokazywał grupie rowarzystów miasto, o czym pisała prasa.
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Raczej beznadziejna sprawa, bo kary są nakładane na podstawie ustawy Kodeks wykroczeń, art. 60 § 4. "Kto wykonuje bez wymaganych uprawnień zadania przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny.". A nauczyciel pokazujący uczniom zabytki wykonuje praktycznie taką samą pracę jak przewodnik. Zwrócił na to uwagę już 2002 roku posiedzeniu parlamentu ówczesny senator z Wielkopolski, Włodzimierz Łęcki.Waldek pisze:Jest możliwość skutecznego odwołania się od tej kary?Lech pisze:W prasie czytałem, że za pokazywanie swoim uczniom miasta ukarano też nauczycieli.
"Mam więc pytanie do pani minister i prosiłbym o odpowiedź na piśmie: czy osoba, która oprowadza wycieczkę, ale nie pobiera z tego tytułu wynagrodzenia, działa legalnie? Bo są różne interpretacje dotyczące tej materii, a jest to bardzo istotne dla działania organizacji społecznych, między innymi PTTK. W niektórych regionach interpretuje się to w ten sposób, że praca przewodnika jest pracą zawodową, do której należy mieć określone uprawnienia i wówczas można oprowadzać za wynagrodzeniem. Ale jest wiele osób, które pełnią w PTTK funkcje przodowników turystyki pieszej czy instruktorów krajoznawstwa, a zdaniem niektórych urzędników społeczne pełnienie funkcji przewodnika jest w kontekście ustawy o usługach turystycznych zabronione." (źródło: http://www.senat.gov.pl/k5/dok/sten/056/13.HTM#A00061) Jak wiecie, to tej pory nic w tej kwestii nie zmieniono, nie wprowadzono najmniejszej poprawki. Opieszałość naszych władz jest po prostu porażająca, tam nie obowiązuja żadne terminy. A spróbujcie np. nie oddać w terminie PIT-u...
Ostatnio zmieniony 18 stycznia 2009, 12:37 przez Lech, łącznie zmieniany 2 razy.
Pozdrawiam
Lech z Poznania
Lech z Poznania
nic, tylko zostać przewodnikiem ale nie wszyscy mają do tego predyspozycje
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
http://hanyswpodrozach.blogspot.com/
"Szanowny Prezydencie. Błogosławione łono, które Ciebie nosiło i piersi, które ssałeś"
Przepraszam, ale znów próbujesz mącić ludziom w głowach. Po pierwsze nie są to uprawnienia państwowe, a Asociace průvodců ČR. A po drugie obowiązek wynajecia miejscowego przewodnika jest np. na Zamku na Hradčanach, ale nie na zwykłej ulicy miasta. Tymczasem w Polsce przepis mówi, że organizator ma obowiązek zapewnić takiego przewodnika na obszarach całych aglomeracji miejskich, a nawet na terenach podmiejskich, a także w parkach narodowych i krajobrazowych itp. Tam nie jest - tak jak w Polsce - że grupy mają bezwzględny obowiązek zwiedzania całej Pragi i obszarów podmiejskich, w takich miejscach jak zwykła ulica - z takim właśnie przewodnikiem.Pudelek pisze:Amerykanin powinien wcześniej sprawdzić przepisy, jakie obowiązują w Krakowie. ja np. wiem, że w takiej Pradze nie mógłbym tego robić, bo tam, podobnie jak w Krakowie, mają takie uprawnienia tylko licencjonowani przewodnicy miejscy. no, ale Amerykanie mają tendencję do nie sprawdzania przepisów obowiązujących w innych krajach niż USAPodobnie tłumaczył się pewien Amerykanin na Komendzie Policji w Krakowie, który pokazywał grupie rowarzystów miasto, o czym pisała prasa.
Czesi w swoim prawie takich głupot, jak w naszych przepisach nie poumieszczali. Tam nikt nie ogranicza tak restrykcyjnymi przepisami swobód obywatelskich i wolnego rynku usług turystycznych. Tam uprawnień przewodników górskich w naszym rozumieniu (na określony teren) nie ma. A gór mają dużo więcej i turystyka tam kwitnie. Termin "průvodce", choć tłumaczy się go jako "przewodnik", oznacza de facto to samo co w Polsce przewodnik i pilot wycieczek równocześnie. Nie ma rozdziału na osobno przewodników i osobno pilotów. Jak chodzi o przewodnictwo górskie, to wyjątkiem był Krkonošský narodní park, który w pewnym okresie (jeszcze za czasów "komuny") ograniczył ruch na kilku szlakach, wprowadzając tam obowiązek zaangażowania przewodnika, ale szybko wycofano się z tego chybionego pomysłu. Mianowani průvodce otrzymali (nie używane już dziś) odznaki, którą tu przedstawiam.
Po czeskiej stronie Sudetów odpowiedników polskich przewodników górskich po prostu nie ma. Cały nasz cyrk z państwowymi uprawnieniami przewodnickimi, ścisłą regionalizacją, reglamentacją obszarów uprawnień, tysiącem metrów n.p.m., parkami narodowymi, krajobrazowymi i rezerwatami przyrody, gdzie tylko wynajęcie państwowego przewodnika rzekomo daje gwarancję bezpieczeństwa itp., to specyficznie polskie kuriozum nie mające precedensu w żadnym normalnym kraju, pozostałość jakiegoś dziwnego konglomeratu wielotetnich tradycji monopolu PTTK, z (przeważającą) mentalnością państwa totalitarnego - kontroli wszystkiego i wszystkich.
Pozdrawiam
Lech z Poznania
Lech z Poznania
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
ale wracając do tematu spokojnie można samemu lub z kolegą wchodzić na górki powyżej tysiaka a nawet dwa tysiaki, w tym rozporządzeniu o bezpieczeństwie w górach nie ma nic napisane o tym że musisz mieć przewodnika.
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
- janek.n.p.m
- Członek Klubu
- Posty: 2035
- Rejestracja: 07 października 2007, 12:43
chodzi bezpieczeństwo grup zorganizowanych, imprezy sportowe - wycieczki, dotyczy głównie tych ludzi Co za kasę chcą coś zorganizowaćMosorczyk pisze:janek.n.p.m a czym jest tłumaczone powstanie tego przepisu?
"Żaden zjazd przygotowaną trasą narciarską nie dostarcza tak głębokiego przeżycia jak, najkrótsza nawet, narciarska wycieczka. Wystarczy, że zjedziecie na nartach z przygotowanej trasy, a potem w dziewiczym śniegu nakreślicie swój ślad. Jaką radość, jaki entuzjazm wywoła spojrzenie za siebie, na ten ślad na śniegu, na to małe dzieło sztuki!? To może pojąć jedynie sam jego autor". T. Hiebeler
To się rozumie. A przy okazji dostało się też społecznikom. I jednym i drugim trudno odmówić doświadczenia, tylko że obecne przepisy niemalże likwidują działalność tych ostatnich.janek.n.p.m pisze:chodzi bezpieczeństwo grup zorganizowanych, imprezy sportowe - wycieczki, dotyczy głównie tych ludzi Co za kasę chcą coś zorganizować