Strona 6 z 6

: 28 marca 2009, 18:52
autor: Anonymous
Ja często chodziałam sama i były takie sytuacje kiedy po prostu bałam się bo nikogo nie było w pobliżu. A przecież mogło mi się coś stać. Ale często jest tak że spotyka się na szlaku ciekawych ludzi, którzy też idą samotni i wtedy zawsze można pójść razem i pogadać. Pamiętam spotkałam kiedyś profesora fizyki. Opowiadał mi o ciekawych zjawiskach zachodzących w Tatrach. Raz się wystraszyłam bo dołaczył się do mnie bardzo miły pan (schodził z Giewontu) i był taki moment kiedy nie było nikogo innego w pobliżu. I wtedy on zaczął mi opowiadać o sobie. Powiedział przy tym, że jest chory psychicznie i bierze leki psychotropowe. Bardzo się wystraszyłam wtedy. Nie wiem czy tak było naprawdę jak mówił czy tylko chciał mnie nastraszyć bo nie dałam mu mojego numeru telefonu o który wcześniej poprosił. Całe szczęście że za chwilę zjawili się jacyś ludzie i od razu poczułam się bezpiecznie.

: 30 marca 2009, 2:44
autor: Pudelek
Mosorczyk pisze:Najważniejsze jest to, żeby w grupie była osoba, która wie co robi i dodała otuchy nawet w najgorszych chwilach.
znam tą osobę - to ja :D
w sumie najlepiej dodawać sobie otuchy samemu, wtedy wiem, że nie ściemniam :) a grupa oczywiście musi być sprawdzona - nie ma nic gorszego, niż iść z kimś kto cię drażni

: 30 marca 2009, 6:40
autor: Anonymous
Mosorczyk pisze:Osoba na którą zawsze można liczyć.
Na pewno jest to bardzo wygodne. Dobrze mieć taką świadomość, natomiast uważam, że absolutnie nie może mnie to zwalniać z obowiązku odpowiadania samej za siebie w górach. Nie mogę przekładać całej odpowiedzialności za mnie samą na kogoś, to byłby czysty absurd. Idąc w góry KAŻDY musi mieć świadomość, że przede wszystkim odpowiada tam sam za siebie.